Janda płaciła dzieciom za rozmowy

2008-12-03 12:30

Czy z dziećmi można rozmawiać całkiem na serio na poważnie życiowe tematy? Krystyna Janda udowadnia, że jak najbardziej tak, co więcej, dorośli powinni prowokować takie rozmowy. Jednak żeby namówić dzieci do dyskusji, trzeba czasem stosować niekonwencjonalne metody.

Niedawno w warszawskim Teatrze Polonia należącym do aktorki odbyła się uroczysta premiera jej najnowszej książki zatytułowanej "Moje rozmowy z dziećmi". Książka powstała na podstawie felietonów, które Janda pisała do czasopisma "Dziecko" i "Poradnik domowy", i składa się z niezwykle ciekawych rozmów autorki z synami: Jędrkiem i Adamem oraz wnuczką Leną.

 

Janda z poczuciem humoru porusza takie tematy, jak ojczyzna, patriotyzm, obowiązek, kariera, miłość czy śmierć.

- Bardzo lubię rozmowy z moimi dziećmi na tematy, które coraz częściej przynosi ze sobą któreś z nich albo codzienność. Jakże wielkie jest za każdym razem moje zdumienie albo rozbawienie sformułowaniami czy tokiem myślenia dzieci, ich niekonwencjonalnością w zestawieniu z moim, najczęściej banalnym, wyuczonym przez lata spojrzeniem na sprawy i problemy - powiedziała Krystyna Janda.

Ważnym elementem rozmów aktorki z dziećmi jest pozycja, jaką przyjęła w stosunku do nich. - Dzieci traktuję, jako pełnowartościowych rozmówców. Co więcej, nie stawiam się w pozycji przemądrzałego dorosłego, co wszystko wie lepiej – zdradziła Janda. Jednak na początku nie było łatwo. Pomimo tego aktorka znalazła sposób, jak przekonać dzieci do rozmów na poważne tematy. Po prostu im płaciła.

- Dzieci nie chciały ze mną rozmawiać, więc dawałam im pieniądze za każdą naszą konwersację. Warunki były fair play. Miały dla mnie czas, rozmawiały, a ja to spisywałam. Później dawałam im do autoryzacji. Czasem coś wykreślały, bo stwierdzały, że to obciach - wspomina ze śmiechem Krystyna Janda. - To trwało latami. Synowie dorastali, więc zaczęłam rozmawiać z wnuczką. Ta książka to kawał historii naszego życia” – dodaje.

Player otwiera się w nowej karcie przeglądarki