Janda od pięciu lat prowadzi jeden z pierwszych prywatnych teatrów dramatycznych w kraju. Założyła go wspólnie z mężem Edwardem Kłosińskim. Po jego śmierci w 2008 roku aktorka sama prowadziła Polonię, a nawet założyła kolejną scenę Och-Teatr, którą przekazała pod opiekę córki, Marii Seweryn. Teraz okazuje się jednak, że oba mogą zostać zamknięte - informuje "Gazeta Wyborcza".
Patrz też: Janda odsłoniła gwiazdę męża
- Nie mamy rezerw, straciliśmy płynność finansową, mówię to już teraz otwarcie - mówi gazecie Janda. - Nie ukrywam, że jestem zmęczona, coraz trudniej namówić kolegów na granie. Wszyscy gonią za pieniędzmi, jest coraz więcej seriali. Budżet fundacji się zeruje albo jest ujemny - tłumaczy aktorka.
Teatry utrzymują się głównie ze sprzedaży biletów, a aktorzy, którzy w nich pracują, nie mają stałych umów o pracę. Janda jednak nie poddała się jeszcze całkowicie, podobno rozważa wystąpienie do ministerstwa kultury o jednorazową pożyczkę.