Na początku 2016 roku głośno było o zgrzycie między fundacją Krysty Jandy, a Ministerstwem Kultury i Dziedzictwa Narodowego. Fundacja Krystyny Jandy na rzecz Kultury jak co roku złożyła do ministerstwa wnioski o dofinansowanie swojej działalności, w ramach której sprawuje m.in. opiekę nad Teatrem Polonia. Niestety ministerstwo, na czele którego stoi Piotr Gliński, odrzuciło część wniosków. W rezultacie fundacja nie otrzyma środków m.in. na remont wejścia do Teatru Polonia. Na temat dofinansowania dla działalności Jandy wypowiedział się publicznie Piotr Gliński.
- Nie oceniam na ogół poziomu artystycznego teatrów – choć teatr pani Jandy ma uznaną renomę. Natomiast nie jestem przekonany, czy system, w którym ktoś zakłada prywatny teatr i opiera go w dużej mierze na środkach publicznych, jest systemem właściwym" – mówił "Gazecie Polskiej" minister Gliński.
W wywiadzie dla "Wysokich Obcasów" Krystyna Janda wyznała, że "lenie i ludzie niezainteresowani światem i życiem pytają mnie oskarżycielsko, dlaczego tak dużo pracuję". Zapytana o to, czy myśli o tym, aby porzucić pracę związaną z prowadzeniem teatrów, odpowiedziała gorzko "Zaraz umrę, to już będzie spokój". Do kogo były skierowane te słowa? Aktorka nie wskazała konkretnej osoby, jednak z kontekstu wynika, iż kwestia ta była skierowana do wszystkich tych, którzy cieszyliby się z jej przejścia na emeryturę.
Krystynę Jandę prześladują myśli o śmierci
Aktorka w wywiadzie dla "Wysokich Obcasów" przyznała również, że od czasu śmierci jej męża, Edwarda Kłosińskiego, codziennie myśli o rzeczach ostatecznych. Mąż Jandy zmarł po wielu miesiącach walki na raka płuc.
- Po śmierci męża wydaje mi się, że każdego dnia mogę umrzeć, bo tak łatwo się umiera, ja to widziałam. A jak się to widziało, to się wydaje, że każdego dnia może się to zdarzyć. Właściwie od ośmiu lat żyję w przekonaniu, że to właśnie jutro, że może jeszcze tylko jutro mi zostało - dodała smutno aktorka.
ZOBACZ: Janda się żali, że nie dostała tyle ile chciała na swój teatr. Gliński tłumaczy powody