– Kobiety w każdym wieku mają prawo do seksu i do miłości. Kwestia tego, czy to lubią i tego chcą. Jeśli się czegoś nie lubi, to nie trzeba się do tego zmuszać. Osobiście uważam, że seks powoduje, że zbliżamy się do siebie. Jeśli jesteśmy z jednym partnerem przez wiele lat, to potem się to zamienia w czułość i to jest strasznie ważne i przyjemne – mówi „Super Expressowi” Kofta.
– Koleżanki wiedziały, że uprawiam seks z mężem i często rozmawiałyśmy o tym, bo nie wszystkie miały tak udane życie intymne jak ja. Zawsze mówiłam im, że wiele zahamowani tkwi w głowie, że trzeba pogodzić się i zaakceptować, że już wygląda się inaczej, że czas upłynął, ale nasi mężowie też nie wyglądają tak jak kiedyś… To miłość powoduje, że wciąż chcemy czuć bliskość z naszym partnerem, niezależnie, czy mamy lat dwadzieścia, pięćdziesiąt czy siedemdziesiąt – podkreśla pani Krystyna.
– Seks to kwestia indywidualna. Znam mnóstwo kobiet, które po pięćdziesiątce odetchnęły po prostu. Często spotykam się, że mówią i piszą do mnie: „Już nie muszę udawać bólu głowy, bo temu mojemu już też się tak nie chce”… To jest prawdziwe życie. Nie dajmy się zwariować… Jakieś 15 lat temu powiedziałam Marii Czubaszek, że seks jest przereklamowany, bo atakuje nas z każdej strony, w filmach, serialach, w mediach. Ta zacytowała to później u Kuby Wojewódzkiego i zrobiła się afera. Co ciekawe, obie uprawiałyśmy wtedy seks ze swoimi mężami i to intensywnie – wspominała Krystyna Kofta podczas Kongresu Zdrowia Kobiet.
– Ktoś mi zadał pytanie „To wy razem śpicie? Macie wspólną sypialnię”? Odpowiedziałam: tak, od początku naszego małżeństwa. 55 lat jesteśmy małżeństwem i zawsze mieliśmy wspólną sypialnię i do tej pory ją mamy. Tu chodzi o to, że sypialnia to nie tylko miejsce do uprawiania seksu, bo łóżko nie tylko do tego służy. Do tego służą też inne przedmioty – zauważa artystka i dodaje:
– Udany związek to nie tylko seks, lecz także czułość i zmysłowość. Potrzeby z biegiem lat się zmieniają, ale potrafią być głębsze. Pięćdziesiąty rok życia to był dla mnie szczyt młodości. Uprawialiśmy seks i cieszyliśmy się życiem. Wiadomo, później to się zmienia, seks jest rzadszy, ale wcale nie gorszy... W naszym związku nigdy nie było czegoś takiego jak seks na zgodę. Seks w wielu małżeństwach jest metodą na zdobycie czegoś, u nas to nie wchodziło w grę.