- W żadnym razie nie należy słuchać rodziców. Któregoś dnia przyplątał się do mnie jakiś facio. Został na noc, a potem przylgnął na całego - wyznaje pani Krystyna w rozmowie z "Super Expressem". - Mój tatuś, oburzony faktem, że córka ma w domu nieślubnego jegomościa, zaklinał mnie, żebym w żadnym wypadku nie miała romansu na kocią łapę.
>>> Krystyna Mazurówna: Ojciec zmusił mnie do ślubu
Dla świętego spokoju Mazurówna wyszła za mąż.
- Zaakceptowałam koncepcję ślubu mimo uprzedzania, że długo to nie potrwa... Rzeczywiście, małżeństwo trwało jakieś trzy miesiące, za to rozwód, z dzieleniem majątku, ciągnął się dobre trzy lata. Błąd - stwierdza.