Czy miałam powodzenie u facetów? Krzysztof Teodor Toeplitz (76 l.) w pierwszej recenzji napisał o mnie: "Różowe zjawisko STS-u". Tak, tak. Nie musiałam podstawiać chłopakom nogi, to oni mi podstawiali, bym lądowała w ich ramionach. Szybko zostałam cenną panienką, wyjeżdżałam za granicę, miałam dolary. I dwa razy wpadłam w czyjeś ramiona na dłużej.
Mój pierwszy mąż to Włodek Rylski. Wyjechał do Niemiec i zrobił piosenkarską karierę. Nie pojechałam z nim. Nie chciałam jechać do społeczeństwa, które mówiło po niemiecku. Dla mnie to było straszne, przyprawiało mnie o gęsią skórkę. Drugi mąż to Andrzej Przyłubski z STS. Bardzo chorował. Chciałam go wyleczyć i wyleczyłam. Rękoma słynnego zielarza ojca Klimuszki. Poza tym wzięłam Julkę na wychowanie. Matka zostawiła ją w szpitalu, gdy skończyła miesiąc. Chciałam, by dziecko miało fajny dom, więc wzięliśmy z Andrzejem ślub, mimo że on już miał nieślubne dziecko. Nie zrobiłam intercyzy i to był błąd. Pół majątku wyprowadził dla swojego dziecka i kobiet, które miał. Mówię to jako o puencie do swego życia. Musi być równowaga, jak coś zyskasz, musisz stracić.
No cóż, nikt nie jest bez winy. Dlatego kiedy umierał na raka już po naszym rozwodzie, opiekowałam się nim. Andrzej był inteligentny, z poczuciem humoru. Nigdy nie było u nas awantur. Julka miała więc fajnych rodziców, fajny dom. Kiedy zabrałam ją ze szpitala, miała 3,5 roku. Była zaniedbana, znała tylko kilka słów: "piciu", "nie cie"... Kiedy szłyśmy na spacer, mówiła: "gas slonce", co znaczyło "zgaś słońce". Uczyła się z trudem, ale codziennie miała moje wsparcie. Julka ma dziś 32 lata, skończyła kurs modelek, fryzjerek, manicure, pedicure. Jest ochroniarzem, zamiast 50 zł na godzinę, zarabia 4,50.
Kiedyś bratu stryjecznemu powiedziałam, że nie będę rodzić dzieci. Przez moje bachorstwo! Bo ja nie miałam dzieciństwa, ono zostało zabite. Ja miałam bachorstwo. Uznałam, że nie rodzi się sierot. Przecież nie wiemy, co się z nami stanie.