Cugowski skończył 60 lat. Zdobył wymagane zaświadczenie, że jest artystą i pracował w szczególnych warunkach, więc może przejść na emeryturę. Wysłał papier do ZUS-u i właśnie otrzymał odpowiedź. Od października może pobierać emeryturę. - Ile? - pytamy pana Krzysztofa. - Dokładnie 570 zł - mówi.
To nie dużo, zwłaszcza że zespół powstał na początku lat 70. Pospiesznie próbujemy policzyć lata pracy wokalisty. Pomaga nam: - 36 lat - mówi.
Jak na polskie warunki, to szmat czasu, bo przecież ilu jest takich, którzy mając 50 lat, ba, czterdzieści kilka, są emerytami i pobierają znacznie większe pieniądze od państwa.
- Pracuję 36 lat, ale nie wszystkie ZUS mi zaliczył. Bo problem w tym, że w czasach PRL-u w zasadzie nie było zawodu muzyka. Nie mieliśmy etatów, dostawaliśmy jedynie umowę-zlecenie na koncert, na trasę - tłumaczy Krzysztof Cugowski.
Zaraz jednak dodaje: - Żeby uściślić. Nie skarżę się i do nikogo nie mam pretensji. Taki jest system i tyle. Oczywiście, że nie będę z tego żył. Wciąż będę pracować, koncertować. Dam sobie radę. Ale... mam kolegów, niegdyś znanych muzyków, którzy za cały majątek mają kawalerkę, jeden wzmacniacz, jedną gitarę. I to jest przykre.