Pani Longina, nazywana przez przyjaciół Jolą, tuż przed świętami Wielkanocy zaczęła się źle czuć, nie mogła jeść ani pić. Okazało się, że to rak rozsiany po całym organizmie. Po pięciu dniach spędzonych w szpitalu zmarła. Jej mąż jest zrozpaczony.
- Nigdy nie widziałem go w takim stanie. A znamy się od 22 lat – mówi „Super Expressowi” przyjaciel i menadżer Cwynara, Zbigniew Rabiński. Pani Longina zostanie pochowana na Dołach w Łodzi.