- W Spale trwa zgrupowanie reprezentacji Polski, a ty po raz pierwszy od dawna masz w tym czasie wolne. Nie czujesz się trochę dziwnie?
Krzysztof Ignaczak: - Jak to mówią: umarł król, niech żyje król. Mam godnych następców, którzy znakomicie wpisują się w historię polskiej siatkówki. Nikt po mnie nie będzie płakał, ale nie powiedziałem ostatniego słowa w kadrze. Może z moją formą będzie na tyle dobrze, że trener Antiga mnie jeszcze zauważy i pomyślimy o igrzyskach w Rio?
- To co będziesz robił latem?
- Cztery miesiące grillowania. To daje jakieś dwa kilo miesięcznie, więc przytyję z osiem. Później zajmę się zrzucaniem nadwagi... Śmieję się oczywiście, ale po prostu muszę odpocząć. Reprezentacja kosztowała mnie w ostatnich latach dużo zdrowia. Potrzebuję dobrej regeneracji na doprowadzenie do ładu kolan i achillesów.
Bartosz Kurek z Resovią chce podbić Europę [ZDJĘCIA]
- Sezon był wyjątkowo wyczerpujący.
- Dlatego miałem nadzieję, że finał z Lotosem potrwa tylko trzy mecze, każdy z nas chciał to zakończyć jak najszybciej po ciężkich rozgrywkach. Dobrze, że dotrwaliśmy w zdrowiu i szczęściu, a jeszcze lepiej, że wracamy na fotel mistrza i Rzeszów przez następny rok jest stolicą polskiej siatkówki.
- Chyba nie tylko przez rok. W ostatnich latach to wy rządzicie w lidze.
- Nie wiem, czy można już powiedzieć, że trwa okres dominacji Resovii, tak jak kiedyś był czas Skry, która wszystko wygrywała. Trudno jest z roku na rok zdobywać tytuł i przewiduję, że będzie nam coraz ciężej utrzymać się na szczycie. Myślę jednak, że nasi szefowie zadbają o to, byśmy mieli naprawdę mocny zespół, żeby bić się na wszystkich frontach.
- W Resovii powstaje prawdziwy dream team, właśnie dołączył Bartek Kurek. Czas podbić Europę?
- Łatwo powiedzieć. W taki sam cel mierzy wiele mocnych klubów z ogromnymi budżetami, a przecież i one czasami muszą obejść się smakiem. Najpierw zbudujmy zespół, który jest w stanie wygrywać z najlepszymi. Ważne, że jesteśmy na najlepszej drodze.