Moi koledzy wiedzieli, że jestem synem Tadeusza Janczara (+71 l.), ale nie robiło to na nich wrażenia. Nie wpadłem nigdy na pomysł, że tata mógłby pójść porozmawiać i przekonać komisję, żebym jeszcze raz napisał ten egzamin z matematyki, który zawaliłem. Może dobrze, że tak się stało. Zawodówka okazała się szkołą życia. Przestałem być ciapowaty, podjąłem to wyzwanie i nauczyłem się życia.
Z tatą tak naprawdę nigdy nie rozmawiałem o zawodzie aktora, ale bywałem w Teatrze Powszechnym, gdzie grywał u Adama Hanuszkiewicza (+87 l.). Uwielbiałem tam przychodzić, oglądałem wystawiane tam sztuki po kilkadziesiąt razy.
Obserwacja tego świata sprawiała, że zastanawiałem się, czy może ja też nie mógłbym kiedyś spróbować swoich sił w tym zawodzie. W drugiej klasie zawodówki nadarzyła się taka okazja...
Byliśmy z tatą na Torwarze i tam zauważył nas drugi reżyser "Wojny domowej" Ryszard Pluciński (84 l.). Pogadał z tatą i zapytał, czy bym nie przyszedł na próbne zdjęcia. Poszedłem, ale tata pojawił się na tych przesłuchaniach chwilę później i powiedział Jerzemu Gruzie (reżyser serialu - przyp. red.), żeby mnie pod żadnym pozorem nie angażował. Miałem wtedy inne nazwisko niż ojciec. Nazywałem się Krzysztof Musiał. Tata też nazywał się Musiał, ale wcześniej zmienił nazwisko. Stał się Tadeuszem Janczarem. Taki przyjął pseudonim teatralny. W związku z tym ekipa "Wojny domowej" spodziewała się na zdjęciach młodego Janczara. Zjawił się jakiś Musiał, którego oni nie znali i nie kojarzyli z Janczarem. Okazało się, że jestem dobry i dostałem tę rolę.
Swoje życie mogę śmiało podzielić na to przed i po "Wojnie domowej". Ten serial wiele zmienił w moim życiu. Przed zdjęciami miałem spotkania z całą wielką czwórką aktorów, którzy w tym serialu grali - Ireną Kwiatkowską (+99 l.), Aliną Janowską (89 l.), Kazimierzem Rudzkim (+65 l.) i Andrzejem Szczepkowskim (+74 l.). Bywałem u nich w domu, oni wprowadzali mnie w arkana pracy aktorskiej i pracy na planie. To miało swoją ogromną magię. Wiele się dzięki nim nauczyłem. Produkcja pomagała mi w sprawach szkolnych, załatwiała zwolnienia, nauczyciele patrzyli na mnie łaskawie. Obawy ojca, że coś mogę przez to stracić, były kompletnie nieuzasadnione. Nie miałem konkurencji w innych serialach, bo wtedy był tylko jeden kanał telewizyjny, więc miałem wianuszek wielbicielek, ale byłem za smarkaty, żeby to docenić.
Gdy kręciliśmy "Wojnę domową", miałem 15 lat. Jeździłem na spotkania z publicznością. Byłem rozpoznawany na ulicach, w sklepach. Za honorarium z "Wojny domowej" kupiłem sobie motorower, a trochę odłożyłem na książeczce mieszkaniowej.