Do wypadku doszło na autostradzie A1, niedaleko miejscowości Warlubie na Pomorzu. Jak sam przyznaje, wszystko przez roztargnienie. "Chwila nieuwagi, ułamek sekundy niepewności. I stało się. Uderzyłem autem w tył tira. Różnica prędkości co najmniej 80 km/godz. To, że żyję. tu nawet trudno mówić o szczęściu - to cud. Niewytłumaczalne, że przy takim zniszczeniu auta wyszedłem tylko z powierzchownymi obrażeniami. Nawet bez złamań. Tylko z traumą, z którą pewnie będę musiał walczyć dłuższy czas." - opisuje zdarzenie.
Jaroszyńskim zaraz po wypadku zajął się syn Mikołaj z żoną Anią, którzy specjalnie przerwali urlop, by móc zaopiekować się poszkodowanym.
Reżyser do internetowego wpisu dodał zdjęcia auta po wypadku. Widok jest wstrząsający...
Zobacz: Filip Chajzer w pierwszym wpisie po śmierci syna dziękuje za wsparcie!