Krzysztof Krawczyk i Jan Borysewicz, to bez wątpienia bardzo mocne i silne wokale. Jak się okazuje panowie od dawna myśleli o tym, by połączyć siły i stworzyć wspólną płytę. Pierwszą rozmowę odbyli wiele lat temu, kiedy to Krawczyk wrócił ze Stanów do Polski. - Dostałem propozycję od Krzysztofa żeby nagrać płytę do numerów Presleya, którą wtedy nagrywał. To było dawno temu - powiedział w Radiu ZET.
Kilka lat później panowie ponownie wrócili do rozmowy.
- Jedno spotkanie, które utkwiło mi w pamięci, to było gdzie pojechaliśmy na wspólny ślub i wesele do wspólnego znajomego. Ślub był w Poznaniu, a wesele jakieś 50 km od Poznania. Jechaliśmy na dwa samochody. Pamiętam, że zatrzymaliśmy się w lesie i zaczęliśmy słuchać utworu "Bo tutaj jest jak jest", a Krzysztof zaczął na mnie krzyczeć, "Dlaczego ty zrobiłeś ten numer dla Kukiza. To jest dla mnie utwór, zobacz jak ja pięknie go śpiewam" - wspomina Borysewicz. - Powiedziałem mu "Krzysztof nie martw się, ja dużo komponuję, więc zawsze będziemy mogli zrobić coś wspólnie" - dodał.
Trzecie spotkanie odbyło się już w mieszkaniu lidera Lady Punk.
- Ostatnie spotkanie mieliśmy takie, że Krzysztof przyjechał do mnie do Warszawy na Wilanów z Ewą z propozycją żebyśmy spróbowali coś nagrać wspólnie. Ja mu dałem jeden utwór i tak myślałem o tym, żeby zrobić z Krzysztofem całą płytę. Niestety nie udało się i mam nadzieję, że dokończymy już w innym miejscu - dodał zasmucony.
Jak dowiedział się "Super Express" Krzysztof Krawczyk zaczął już mieć problemy ze zdrowiem i w pierwszej kolejności postanowił zadbać o swoje zdrowie.Jednak mamy dla fanów Krawczyka świetną wiadomość.
- Krawczyk nagrał trzy płyty, które nie ujrzały światła dziennego. Jedna została nagrana z jego synem. Zapewne za jakiś czas je usłyszycie - mówi nam menedżer artysty, Andrzej Kosmala.