Kiedy niespełna trzy tygodnie temu Krzysztof Krawczyk poinformował na Facebooku, że trafił do szpitala z powodu koronawirusa, mimo że był na niego zaszczepiony, jego fani zamarli z przerażenia. Przerażona była również jego żona Ewa, która nie mogła być przy mężu wtedy, kiedy najbardziej jej potrzebował. O stanie jego zdrowia dowiadywała się jedynie telefonicznie.
Na szczęście to już przeszłość. Już dziś małżonkowie będą mogli paść sobie w ramiona. Artysta bowiem pokonał koronawirusa i wraca do domu. – Wychodzę ze szpitala. Dziękuję fanom za wsparcie. Żona czytała mi przez telefon wszystkie komentarze i życzenia. Wracam do zdrowia. Nie martwcie się o mnie, z dnia na dzień czuję się coraz lepiej. Bóg działa rękoma ludzi. Dziękuję Bogu, że żyję – mówi „Super Expressowi” Krawczyk.
Po tygodniach rozłąki i dużym stresie żona Krawczyka nareszcie odetchnęła z ulgą.
– Jestem bardzo szczęśliwa, że Krzysztof wraca do domu w dobrej formie. Nie mogłam dłużej znieść tej samotności, zawsze byliśmy razem. To pierwszy raz, kiedy nie widziałam męża tak długo. Za każdym razem, kiedy bywał w szpitalu dzięki uprzejmości personelu medycznego przysypiałam przy nim na kozetce – mówi nam pani Ewa.
Piosenkarz również nie posiada się ze szczęścia. – Święta Wielkanocne są dla mnie ważniejsze od świat Bożego Narodzenia, bo są symbolem zwiastowania nadziei – mówi nam. – Spędzimy je w samotności z wiadomych względów. Stworzę Krzysiowi taką atmosferę, żeby jak najszybciej wrócił do zdrowia. Jak co roku siądziemy przy stole, podzielimy się jajkiem i odmówimy modlitwę – dodaje pani Ewa.