Krzysztof Rutkowski oszukał ponad 200 osób?! Ogromna afera w sieci
Krzysztof Rutkowski trafił pod lupę portalu Goniec, który opublikował obszerny reportaż na jego temat. W nagraniu pojawiają się liczne zarzuty dotyczące działalności mężczyzny sprzed lat i oszustw, jakich miał dopuścić się wobec swoich klientów. Jak czytamy, we wrześniu 2017 roku Rutkowski został skazany na rok więzienia w zawieszeniu na pięć lat za "prowadzenie nielegalnej działalności detektywistycznej". Goniec ustalił że w okresie próby ponownie złamał prawo, lecz sąd zgodził się zamienić mu karę więzienia na grzywnę w wysokości 1,44 mln złotych. "Teraz, by nie trafić za kratki, były detektyw co miesiąc płaci 60 tysięcy złotych", twierdzi autor. Wśród zarzutów, jakie miały być stawiane Rutkowskiemu, serwis wylicza "wyprowadzenie 2,3 mln zł z paliwowej karuzeli vatowskiej, kradzież z wymuszeniem, bezprawne pozbawianie wolności czy naruszenia nietykalności". Pod przykrywką "doradztwa i konsultacji", Rutkowski miał zabezpieczać się prawnie. On sam nie przyznał się w sądzie do żadnego z zarzucanych mu czynów. Teraz w rozmowie z "Super Expressem" odpowiada także na najnowsze medialne zarzuty. - To próba wypłynięcia na znanym nazwisku - mówi mężczyzna. Szczegóły poniżej.
Krzysztof Rutkowski komentuje zamieszanie wokół swojej osoby. "Nigdy nie byliśmy w konflikcie z klientem"
Krzysztof Rutkowski twierdzi, że wypowiedzi zawarte w materiale, które w niego uderzają, zostały "wyjęte z kontekstu" i "poprzerywane" - tak, by pasowały do narracji. Mężczyzna dodaje, że Biuro Rutkowski "nigdy nie było w bezpośrednim konflikcie z klientem", a jeżeli jakikolwiek z nich ma pretensje czy żal do Biura, to może się do nich zgłosić.
- Taka osoba albo przychodzi do nas, albo do sądu, albo zawiadamia policję. Takiej sytuacji nigdy nie było - mówi Krzysztof Rutkowski w rozmowie z "Super Expressem". - W tamtych latach (gdy zapadł wyrok - red.) funkcjonowała stara prokuratura, pod kierunkiem Zbigniewa Ziobry, która z góry była do mnie negatywnie nastawiona. Główny kierunek działania był taki, by uderzyć w Biuro Rutkowski - twierdzi mężczyzna.
Krzysztof Rutkowski zarzeka się, że informacja o płaceniu przez niego "60 tys. zł miesięcznie" na poczet grzywny zasądzonej przed laty jest nieprawdziwa. - Dawno to spłaciłem, mówiłem zresztą o tym publicznie. To kłamstwo - mówi. - Kolejna nieprawda to fragment o "dwóch samochodach w leasingu". Jak można tak twierdzić! Zapraszam do biura, chętnie pokażę nawet dowody rejestracyjne. Jest ich kilkanaście, w większości należą do mnie - odpowiada Rutkowski.
Krzysztof Rutkowski zapowiada pozew sądowy. "Zażądam 10 milionów złotych odszkodowania"
Krzysztof Rutkowski wylicza, że na przestrzeni 35 lat działalności Biuro "przemieliło" tysiące spraw. Nie zgadza się z zarzutami, jakie poczyniono wobec niego w najnowszym reportażu i zapewnia, że jest w stanie udowodnić swoją rację.
- Wysłano mi wypowiedzi do autoryzacji, a ja nie wyraziłem zgody na ich publikację, ponieważ uznałem, że montaż jest tendencyjny i powyrywany z kontekstu. (...) Złożę pozew sądowy i zażądam kwoty nie mniejszej niż 10 milionów złotych odszkodowania. Wypunktuję przed sądem kłamstwo za kłamstwem oraz wszystkie nieetyczne zachowania - mówi Krzysztof Rutkowski w "Super Expressie".
Na koniec mężczyzna podkreśla, że "Rutkowski jest niezniszczalny". Tymczasem Goniec zapowiada, że opublikowany materiał jest tylko jednym z kilku, które w najbliższym czasie ukażą się w mediach społecznościowych (i nie tylko). Zapowiada się więc prawdziwa burza, która może potrwać przez dłuższy czas.