Krzysztof Rutkowski będzie miał się z czego tłumaczyć! Portal Goniec przeprowadził dziennikarskie śledztwo, z którego wynika, że znany w Polsce celebryta miał oszukiwać swoich klientów. We wrześniu 2017 roku został skazany na rok więzienia w zawieszeniu na pięć lat za "prowadzenie nielegalnej działalności detektywistycznej". Daniel Arciszewski, dziennikarz Gońca, ustalił że w okresie próby ponownie złamał prawo, lecz sąd zgodził się zamienić mu karę więzienia na grzywnę w wysokości 1,44 mln złotych. "Teraz, by nie trafić za kratki, były detektyw co miesiąc płaci 60 tysięcy złotych", czytamy. Wśród zarzutów, jakie miały być stawiane Rutkowskiemu, serwis wylicza "wyprowadzenie 2,3 mln zł z paliwowej karuzeli vatowskiej, kradzież z wymuszeniem, bezprawne pozbawianie wolności czy naruszenia nietykalności". Goniec, podając liczne przykłady, przypomina działalność Rutkowskiego na przestrzeni lat. W okresie 2004-2006 roku "Biuro Doradcze Rutkowski" miało wystawić 262 faktury VAT, w których usługi stricte detektywistyczne zawoalowano zwrotem "konsultacje i doradztwo". Na policji i w prokuraturze przesłuchano przeszło ćwierć tysiąca osób, które pojawiły się na fakturach dotyczących fikcyjnych "konsultacji". - Okazało się przy tym, że liczna grupa osób została nie tylko naciągnięta do skorzystania z podmiotu niemającego prawa do wykonywania żądanych zleceń. Spora część osób uważała, że Rutkowski zwyczajnie ich oszukał - podaje Goniec. Szczegóły poniżej.
Krzysztof Rutkowski wzbudzał postrach? "Ludzie bali się jego zamaskowanych kolegów i politycznych wpływów"
Goniec twierdzi, że Krzysztof Rutkowski chciał poprzez terminologię "konsultacje i doradztwo" zabezpieczyć się prawnie, bo przecież nie miał prawnie możliwości wykonywania swoich usług. "Detektyw", jak nazywają go media, utracił bowiem uprawnienia, a zdaniem niektórych detektywem nigdy nie był w sposób formalny.
- Gdy klienci mieli zastrzeżenia co do wykonanych usług, zwracał im - najczęściej po wielokrotnych skargach - pewną część kwoty, powołując się na bliżej nieokreślone "poniesione koszty". Wielu z pokrzywdzonych w ogóle nie podejmowało prób odzyskania należności, gdyż umowy dotyczące "konsultacji i doradztwa" blokowały możliwości dochodzenia roszczeń przed sądem. Albo po prostu - obawiano się jego, jego zamaskowanych kolegów i politycznych wpływów - podaje Goniec.
Lista zarzutów jest naprawdę spora. W sądzie celebryta nie przyznał się też do żadnego z zarzucanych mu czynów. Źródła ataków na swoją osobę doszukiwał się natomiast w spisku, w którym miał uczestniczyć wysoko postawione osoby, politycy, a nawet sam wymiar sprawiedliwości.
Krzysztof Rutkowski odpowiada na zarzuty. Padły mocne słowa: "Łachudra dziennikarska"
Co na to wszystko Krzysztof Rutkowski? Mężczyzna pojawił się w redakcji, która przygotowała obszerny reportaż na jego temat, a rozmowa była bardzo burzliwa. Początkowo przekonywał, że nie pamięta dokładnie okoliczności spraw z 2006 roku, oburzał się też, że bez powodu wyciągane są "brudy sprzed 20 lat".
- Jeżeli ktokolwiek miałby do mnie jakiekolwiek roszczenia czy żądania, to zwracałby się do mnie. Ci ludzie osobiście nie mieli do mnie jakiegokolwiek żalu - mówił Krzysztof Rutkowski. Gdy dziennikarz naciskał, puściły mu nerwy. - Proszę pana, pan klepie jęzorem w tym momencie jak najęty i pan w ogóle nie wie, o czym pan mówi. Jest pan zwykłą szmatą i łachudrą dziennikarską - powiedział ostro.
Goniec zapowiada, że to dopiero początek serii materiałów o Krzysztofie Rutkowskim, a każde kolejne zeznania świadków mrożą krew w żyłach. Wygląda więc na to, że należy spodziewać się kontynuacji w tym zakresie.