Ludzie Rutkowskiego weszli do kościoła z bronią na zaproszenie księdza
Aby wyjaśnić sytuację, skontaktowaliśmy się w tej sprawie ponownie z Krzysztofem Rutkowskim. Detektyw najwyraźniej nie widzi nic niestosownego w tym, co wydarzyło się w ubiegłą niedzielę.
- Po pierwsze - zostałem zaproszony wraz z moimi ludźmi przez księdza profesora Jacka Stasiaka, który jest właścicielem kościoła w Aleksandrowie Łódzkim. On, jako gospodarz i właściciel, życzył sobie, żeby ekipa Rutkowski Patrol weszła z bronią. Moi ludzie pokazali się w takim wydaniu, jakim jeżdżą na akcje. Jak mieli wyglądać ludzie, którzy przyjechali wozami szturmowymi i bojowymi? Przecież nie w garniturach ani nie w dresach, tylko w odpowiednim stroju i uzbrojeniu. Byli w swoich strojach służbowych, umundurowani, z pełnym wyposażeniem, bo tak wypadało i tak sobie życzył jego ekscelencja ksiądz profesor Jacek Stasiak. Weszliśmy do kościoła, który zaznaczam, nie jest własnością kurii, ale jest własnością prywatnej osoby - tłumaczy się w rozmowie z "Super Expressem" Krzysztof Rutkowski. Co na to duchowni?
Rutkowski wywołał burzę. W tej sprawie nawet księża są podzieleni
Jak to wygląda z punktu widzenia kleru? Okazuje się, że nie ma tu jednoznacznej odpowiedzi. Zapytaliśmy o zaistniałą sytuację dwóch duchownych - ich poglądy na tę kwestie okazały się sprzeczne.
- Pan Krzysztof nie powinien pojawić się w pełnym uzbrojeniu w kościele. Co prawda chrześcijaństwo dopuszcza możliwość obrony, ale kościół jest miejscem, w którym buduje się wrażliwość pokoju i pojednania, które powinno kojarzyć się z bezpieczeństwem. Wkraczanie do kościoła z bronią, nawet jeśli jest to gest wojskowy, jest rodzajem agresji i przemocy. Jest wbrew temu, do czego nas zaprasza wiara. Ktoś ze zgromadzonych wiernych w takiej sytuacji mógł poczuć się zaniepokojony – powiedział nam dominikanin, o. Maciej Biskup.
Innego zdania jest ksiądz Janusz Koplewski:
- Bardzo dobrze, że Rutkowski pomyślał po poświęceniu swoich samochodów. Nie jestem zbulwersowany, że przyszedł z bronią do kościoła. Przyszedł, ponieważ go stać na ochronę. Jeżeli się czegoś boi, nie jest to zabronione. Do kościoła każdy ma prawo wejść. My, księża, nie mamy ochrony, a powinniśmy mieć ochronę, bo jesteśmy nawet bardziej zagrożeni niż on. Chodzimy bez ochrony, bo nas na to nie stać, ale nie krytykuję innych. Prezydent czy premier też biorą udział w uroczystościach i towarzyszą im uzbrojeni ochroniarze. Nie ma w tym nic dziwnego, że detektyw tej rangi ma ochronę. W USA można mieć broń przy sobie. Nikt nie sprawdza tego, czy wchodzi z nią do kościoła. No może jedynie w Watykanie trzeba zostawić przed bramkami, bo tam torby są prześwietlane, ale tu był niewielki obiekt, nie było tłumów – opowiada w rozmowie z nami.
Krzysztof Rutkowski obstaje przy swoim
Tymczasem w sieci po naszym materiale trwa prawdziwa burza. Od tygodnia pojawiają się krytyczne głosy wobec Rutkowskiego, który jednak obstaje przy swoim. - Nikt nie powinien się interesować, czy Rutkowski wchodzi z bronią, czy nie. Rutkowski wszedł bez broni, a jego ludzie weszli wyposażeni tak, jak jadą na akcję, bo tak sobie życzył gospodarz kościoła. Nie wszedłem do kościoła znienacka, zaskakując księdza, czy innych wiernych. Całe wydarzenie było zaplanowane i zapowiedziane na stronie internetowej parafii – kwituje w rozmowie z "Super Expressem".
Zobacz: Rutkowski niespodziewanie zabrał się za swoje włosy. Takiej metamorfozy Polacy jeszcze nie widzieli!