Gdy po okresie zawieszenia i zmianie władz w TVP udało jej się wrócić do telewizji, postanowiono wynagrodzić jej przymusową nieobecność. Miała lecieć na szczyt ekonomiczny do Davos i przeprowadzić wywiad z premierem Donaldem Tuskiem. Do Davos udało jej się dotrzeć, ale wywiadu nie zrobiła. Dlaczego? Ktoś "się pomylił".
Jak twierdzi "Na Żywo", szwajcarska policja nie wpuściła Lis do strefy, w której znajdował się polski premier, bo dane na jej akredytacji nie zgadzały się z tymi w dowodzie tożsamości. - Ktoś pomylił się przy przepisywaniu numeru do dokumentu - wyjaśniał pracownik TVP.
Na korytarzach TVP zaczęto plotkować, że pomyłka mogła być celowa, tym bardziej, że Hania nie jest lubiana przez swoich współpracowników i - jak pisze "Na Żywo" - wiele osób chętnie pozbyłoby się jej z Woronicza. Nas zastanawia, czym prezenterka zaszła im tak bardzo za skórę...