Co roku Laura Łącz gromadzi na słynnym już Ranczu pod Bocianem w podwarszawskich Przypkach plejadę gwiazd, które lubią od czasu do czasu pomoczyć kija i coś złowić. - Kontynuuję rodzinną tradycję zawodowo wędkarskich, które wymyśli mój ojciec, zapalony wędkarz, całym sercem i duszą związany z przyrodą. Od ponad dwudziestu lat spotykamy się w podobnym gronie, w pięknych okolicznościach przyrody i wspominamy tych, których już z nami nie ma - mojego męża Krzysztofa Chamca, Jerzego Turka, Andrzeja Kopiczyńskiego czy Ignacego Gogolewskiego, który uważał, że nie ma piękniejszej integracja środowiskowej niż tej nad wodą. Dziś co prawda ryby nie dopisały, ale wszyscy świetnie się bawili - przyznała Laura łącz, organizatorka zawodów. Do wyścigu o tytuł najlepszego zawodnika przystąpiło 28 zawodników w tym m.in. Wojciech Majchrzak, Rafał Brzozowski, Andrzej Grabarczyk, Olin Gutkowski, Małgorzata Sadowska, Grzegorz Religa z synem Maciejem, Sylwia Wysocka, Izabela Trojanowska, Monika Jarosińska, Włodzimierz Matuszak, Waldemar Błaszczyk, Piotr Nowak, Robert i Katarzyna Wabichowie i wielu innych. - Od niemal trzech godzin, siedzę i patrzę na spławik, który ani drgnie, a przyznaję, że zjechałam pół Polski, żeby pojawić się w Przypkach - przyznała Izabela Trojanowska, której udało się w końcu złowić kilka sztuk i zająć drugie miejsce. Przypomnijmy jednak, że w 2018 roku wokalistce udało się wygrać we wszystkich konkurencjach i złowić łącznie ponad dwadzieścia kilogramów ryby. Na podium stanął również Andrzej Grabarczyk, ale również on nie kryl rozczarowania. Pierwsze miejsce należało do Wojciecha Majchrzaka. - Od ponad dwudziestu lat staram się być na każdych zawodach organizowanych przez Laurę. Zauważam i siebie pewien progres, byłem już na siódmym miejscu, na trzecim, a dziś miałem dwa brania. Jedno się zerwało i zawinęło w przęsło mostu, a drugie zdążyłem wyciągnąć. Za każdym razem, kiedy jestem na zawodach, mam wrażenie, że wsiadam do wehikułu czasu. Ci sami ludzie, ta sama, wspaniała życzliwa atmosfera i cały czas jesteśmy młodzi - przyznał Wojciech Majchrzak.
Monika Jarosińska pierwszy raz na zawodach wędkarskich
- Lubię rywalizację, choć w przypadku łowienia ryb, bardziej kojarzę to z odpoczynkiem i relaksem nad wodą. Poza tym, a może przede wszystkim można spotkać się z osobami, których dawno się nie widziało. Usiąść, niespiesznie porozmawiać i poczuć tę atmosferę. Sześć lat temu wygrałam w konkursie na największą rybę, która ważyła niemal trzy kilogramy. W tym roku ryby się na nas obraziły - powiedziała Małgorzata Sadowska. Na zawodach pojawili się również debiutanci w tym Monika Jarosińska z mężem Robertem Korzeniowskim. "Po wielu latach mieszkania na Malcie wróciliśmy do Polski i przyznam, że nie mogę się tym nacieszyć. Postanowiłam wyciągnąć męża ze studia nagraniowego i zadbać o jego dobrostan. Cały dzień na świeżym powietrzu, wśród ludzi, których znam i lubię to idealny przepis na czerwcowy poniedziałek - dodała Monika Jarosińska.