Wśród wielu zdjęć z podróży Dody do USA można było zobaczyć i takie, na których gwiazda przechadza się wokół luksusowych samochodów w komsie, rzekomo z zamiarem zakupu. Zapytana przez "Życie na Gorąco", dlaczego wybrała właśnie takie auto, odpowiedziała: "Ferrari jeżdżą ci, którzy chcą być kimś. Lamborghini zaś ci, którzy już kimś są!".
Szybko okazało się, że Doda wcale nie stała się właścicielką lambo. Jak tłumaczyła jej menedżerka, Maja Sablewska, samochód był już zarezerwowany, a poza tym jego sprowadzenie jest bardzo drogie.
To wystarczyło, aby właściciel ferrari Kuba Wojewódzki powiedział, co myśli o amerykańskich zakupach Dody.
"Zadajmy sobie pytanie, co łączy wysokie IQ pani Dodziny i jej nowy nabytek lamborghini murcielago. Otóż obu tych rzeczy nie ma. Artystka ludowa podczas pobytu w USA zrobiła sobie kilka zdjęć w salonie samochodów luksusowych, a następnie po powrocie do kraju "ciemnego narodu, co kupi wszystko" opyliła je prasie. I tak gruchnęła bomba o zakupach za 400 tysięcy baksów" - napisał w "Polityce" Wojewódzki.
Kuba niepotrzebnie się tak denerwuje. I tak wszyscy wiemy, że jego ferrari jest najlepsze, a co najważniejsze - należy do niego. Jola Rutowicz już za kilka dni będzie musiała oddać swój wypożyczony czerwony bolid, a Doda jak na razie, może się tylko zadowolić fotografiami lambo przywiezionymi z USA.