Jak wskazuje aktywista „Miasto Jest Nasze”, Kuba Czajkowski, zdjęcie zostało wykonane na trasie S79, niedaleko salonu oferującego samochody ferrari. Dozwolona prędkość na tym odcinku to 110 km/h. Ze zdjęcia wynika, że Kuba jechał za szybko o 140 km!
Takim zachowaniem jest wstrząśnięty Wojciech Pasieczny, były policjant, ekspert w zakresie przepisów ruchu drogowego.
Imprezy i picie na planie popularnego serialu TVP. Joanna Moro zdradza wstrząsające kulisy
– Mam głębokie oburzenie dla takich zachowań. Analizy wskazują, że dla samochodu Ferrari, który jedzie 250 km/h, droga hamowania wynosi 381 m! Czyli gdyby ktoś jechał przed nim po autostradzie i zatrzymał się, to ferrari, nawet jeśli jego kierowca podejmie próbę hamowania, najedzie na ten samochód z prędkością 242 km/h. Nie będą mieli szans na przeżycie. Trzeba też podkreślić, że podczas jazdy 250 km/h samochód jest niewidoczny dla innych uczestników ruchu. Gdy inni kierowcy zobaczą go w lusterku, nie mają czasu na reakcję! – mówi nam były policjant i dodaje: – W słowniku ludzi kulturalnych nie ma słów, aby wyrazić ocenę takiego zachowania. Kierowcy ferrari grozi mandat 500 zł i 10 punktów karnych. Sąd może zatrzymać uprawnienia do prowadzenia pojazdu na okres od trzech miesięcy do trzech lat.
W 2016 r. Wojewódzki został zatrzymany na autostradzie, po której pędził z prędkością 206 km/h. Kuba stanął przed sądem. Usłyszał wyrok – 3 tys. zł grzywny.
Jak poinformowała dzisiaj, 12 kwietnia Policja, wszczęto czynności sprawdzające w związku z możliwością popełniania przestępstwa.
"Wszczęto czynności sprawdzające w związku z możliwością popełniania przestępstwa. 250 km/h na drodze to nie zabawa, to zaproszenie do tragedii. Osoby posiadające wiedzę na temat okoliczności zdarzenia proszone są o kontakt pod nr tel. 477236583" - czytamy.