Poniedziałkowy poranek długo pozostanie w pamięci Kuby. Zaatakował go nieznany mężczyzna, gdy wchodził do redakcji Radia ESKA Rock, gdzie prowadzi program "Zwolnienie z WF". Napastnik był na tyle zuchwały, że opryskując Wojewódzkiego, nawet nie zakrył twarzy. A po ataku spokojnie oddalił się w kierunku pobliskiej pętli autobusowej.
Policja wciąż szuka młodego, ok. 25-letniego bandyty. Wiadomo, że był ubrany w ciemne dżinsy, czarną kurtkę, bluzę z kapturem i czapkę.
Na szczęście dziennikarz nie musi martwić się o zdrowie. Płyn, który znalazł się na jego twarzy, nie wyrządził szkód. "No dobra, ta brunatna żrąca substancja to była coca-cola..." - żartował nawet Wojewódzki na swoim profilu na Twitterze. Choć... jak miał powiedzieć Gazecie Wyborczej, nie on był autorem owego wpisu.
Zobacz: Majewski parodiuje atak na Wojewódzkiego! [Wideo]
Funkcjonariusze jednak nadal nie wiedzą, jaki płyn znajdował się w sprayu, którego użył napastnik.
- Po wstępnych badaniach laboratorium stwierdziło na razie tyle, że nie była to żrąca substancja. Dalsze badania trwają - usłyszeliśmy od policji.
Kubie nie pozostaje nic innego, jak czekać na wyniki dochodzenia. Ale nie przeszkadza mu to w pracy. Znów prowadzi program "Zwolnienie z WF", a dziś zjawi się na planie, by nagrać kolejny odcinek "Kuba Wojewódzki show".