Kuba Wojewódzki w sierpniu 2016 roku pochwalił się na Instagramie zdjęciem z policjantami, którzy zatrzymali go do kontroli na autostradzie. Pod fotografią, na której dziennikarz pozuje na tle zielonego lamborghini z funkcjonariuszami drogówki, znalazł się podpis "Pozdrowienia dla panów policjantów z Grudziądza. Nie było za szybko. Bardzo". Zdjęcie wzbudziło ogromne zainteresowanie. Internauci zaczęli też zadawać pytania, o prędkość z jaką jechał Wojewódzki oraz o to, czy otrzymał mandat. Sprawa została nagłośniona medialnie, aż ostatecznie szef policji w Grudziądzu zarządził skontrolowanie tej interwencji. Po tej informacji dziennikarz umieścił na swoim Facebooku kilka słów wsparcia dla policjantów.
Po trwającej miesiąc procedurze dwóch policjantów drogówki zostało ukaranych naganą, za to, że nie wręczyli mandatu Wojewódzkiemu. Zgodnie z przepisami policjanci mogli ukarać Wojewódzkiego mandatem jeszcze przez 14 dni od dnia jego zatrzymania. O jego wręczenie grudziądzka policja zwróciła się do komendy w Warszawie. Jednak stołeczni policjanci spóźnili się o... jeden dzień. Jak podaje portal grudziadz.naszemiasto.pl Kuba Wojewódzki jechał z prędkością 206 km na godzinę, czyli o 66 km szybciej niż pozwalają na to przepisy na autostradzie. Czy dziennikarz nie zostanie ukarany za szybką jazdę? Niekoniecznie. Jak podają regionalne media policjanci wniosek o jego ukaranie skierują do sądu.
ZOBACZ: Mariusz Błaszczak krytykuje policjantów, którzy nie ukarali Wojewódzkiego