Zaczęło się naprawdę bardzo ciężko. Od samego początku Magdzie Gessler nie podobał się wystrój restauracji. - Tutaj to się dopiero wyżyje - powiedziała.
Na początek zamówiła flaki. - Skopane totalnie. Rozgotowane, strasznie jasne, słone, brak majeranku, czosnku, imbiru i przypraw - skitowała. Nie lepiej było z tatarem, a konkretnie ze zbyt dużą ilością soli. - Tatar jest masakra. Lubię sól, ale to wieliczka - oceniła.
Pan Darek za nic miał uwagi słynnej restauratorki. Według niego, wszystkiemu winne były pracownice, które patrzą się tylko w laptop albo komórki. Gdy dziewczyny opowiedziały, że zarabiają 3 zł na godzinę, Magda Gessler nie wytrzymała. Ogłosiła strajk i zabrała dziewczyny, aby omówić ich podwyżki.
Pan Darek przemyślał całą sytuację i zgodził się na podwyżki. Przyniósł nowe umowy i zabrał swoje pracownice na piknik, gdzie pokazał, że może być miłym i dobrym szefem. Szampan, winogrona i dobra atmosfera zrobiły swoje!
Po powrocie cała ekipa zabrała się do pracy, aby sprostać oczekiwaniom gości, którzy na kolacji chwalili podane dania i zmiany jakie zaszły w restauracji. Kiedy po kilku tygodniach restauratorka odwiedziła "Długi Wąż", pochwaliła szefową kuchni oraz właściciela. Dania jej smakowały i widać było efekty jej rewolucji. - Bomba, po rewolucji jest bomba - switował pan Darek.
ZAPISZ SIĘ: Codziennie wiadomości Super Expressu na e-mail