Stella Cafe to była katastrofa. Mrożone jedzenie odgrzewane w kuchence mikrofalowej to kwestia nie do przyjęcia. Magda Gessler była w szoku, że w gastronomicznym lokalu panuje wszechobecny brud, a oferowane menu nie nadaje się do jedzenia.
Zdenerwowana rewolucjonistka nie mogła się opanować. Najpierw stwierdziła, że "zupa wygląda jak rzygi", a później gdy podano jej odmrożony makaron, obrzuciła nim kucharza i cisnęła talerzem o podłogę: - To się tylko do tego nadaje - powiedziała w złości. Następnie rozbijała o podłogę słoje z przyprawami i nie mogła znieść wszechobecnego brudu. - Piotrek kur*** co tu się dzieje! Ja pierd***ale syf - klęła na kucharza restauratorka.
Później było już tylko coraz gorzej. Wyszło na jaw, że Stella Cafe jest bardzo zadłużona. Od miesięcy nie był płacony czynsz za lokal oraz nie opłacano rachunków i dostawców towarów. O wynagrodzeniach dla pracowników nawet nie było mowy. Prawnicy po przyjrzeniu się sprawie rozłożyli ręce i choć Gessler swoim zwyczajem zakasała rękawy i zabrała się do wprowadzania zmian, nieoczekiwanie rewolucję przerwał komornik.
Właściciel budynku nie wytrzymał i dzięki egzekutorowi długów, przewał koszmar Stelli Cafe. Właścicielka Stanisława zasłabła i trafiła na pogotowie. Personel został bez pracy, a Magda Gessler nie mogła uwierzyć w to, co się stało...
Podsumowując w Lęborku nie było rewolucji, tylko wielki skandal.