Tym razem Magda Gessler zawitała do restauracji Folklor w Jastrowiu, małym wielkopolskim miasteczku, którą założyli 26-latkowie, Natalia i Szymon. Już podczas degustacji pierwszych dań zaczęło robić się nieprzyjemnie.
- Be! To jest coś dziwnego. Ciągnie się jak kisiel! Niezła d*pa! Zakwas też trzeba umieć robić. O ku**a! Mam nadzieję, że się nie rozchoruję.
Chwilę później restauratorka z niedoprawioną wątróbką w ręce weszła do kuchni i zaczęła wytykać błędy kucharkom.
- No co wy, kobiety? Która straciła smak? To nie ma nic, ani soli, ani pieprzu. Zepsuty zakwas do żurku, śmierdzący jak szambo! Zakwas nie ma prawa być kisielem, który się ciągnie i śmierdzi gó**em! Rosół sama woda. Jest dno, jeśli chodzi o kuchnię! Dziwicie się, że gości nie macie?
Po rozmowie z pracownikami i właścicielami lokalu Magda Gessler zarządziła kuchenną rewolucję. Miała zmienić się nie tylko kuchnia, którą serwowano w Folklorze, ale także wnętrze.
- Z dzika słynie cały ten region. Tarta z musem z dziczyzny i grzybów na kruchym polskim cieście, grzybowa na rosole, pulpety z dzika w sosie z prawdziwków i dzik faszerowany - pieczony na zamówienie, chyba, że dorobicie się pieca.
Podczas uroczystej kolacji restauracja wypełniła się gośćmi. Młodzi właściciele pękali z dumy, a Gessler dostrzegła potencjał jaki ma to miejsce. Po kilku tygodniach restauratorka znowu odwiedziła Folklor. Z wyjątkiem jednej potrawy wszystko było cudowne. Z pewnością kuchenną rewolucję w Jastrowiu można zaliczyć do udanych.