Na początku zeszłego roku Magda Gessler zawitała do baru "Agata" w Gorzowie Wielkopolskim. Podjęła się przeprowadzenia tam "Kuchennych rewolucji". Okazało się jednak, że sytuacja w tej firmie jest bardzo trudna. Z programu dowiedzieliśmy się, że menadżer baru Bogusław Paszkiewicz, nazwany Bogdanem, źle traktował personel. Nie wypłacał im pensji na czas i nie dotrzymał ustaleń, które były omawiane w programie. Jego zachowanie szczególnie źle znosiła szefowa kuchni Marzenna Koniuszy, która we wrześniu zmarła. Po jej śmierci głos zabrała jej córka, która również pracowała w barze "Agata".
"Zamiast podziękowania, podwyżki i kwiatów, pan menedżer zajął się torturą psychiczną i mobbingiem. (…) Mama pracowała od zakończenia »Kuchennych Rewolucji« po 12 godzin, cały czas krytykowana, molestowana psychicznie (…). Nie mogę się otrząsnąć. Płaczę i będę płakać. Mama by żyła", napisała pani Agnieszka w sieci.
Menadżer zażądał usunięcia tego wpisu i wynajął adwokata, który wypowiedział się dla Gazety Wyborczej, twierdząc, że choćby pensje ustalał nie Bogusław Paszkiewicz, a Janusz Kałuziński, prezes klubu sportowego Stilon, który jest właścicielem baru. Wydał on oświadczenie w tej sprawie:
"Zaprzeczamy wszelkim nieprawdziwym informacjom, aby w barze miało dochodzić do mobbingu, molestowania psychicznego lub tortur psychicznych w stosunku do pracowników", czytamy.
W całą sprawę zaangażowała się Magda Gessler, która poprosiła swojego brata, Piotra Ikonowicza (66 l.), który broni m.in. mobbingowanych pracowników.
- Dwie osoby oceniały panią Marzennę: menedżer Bogdan i moja siostra Magda Gessler. Menedżer twierdził, że nie potrafi gotować, Magda przeciwnie – uznała ją za wielki talent. Nigdy się nie dowiemy, czy ta zła ocena, konflikty, praca ponad siły czy choćby wypłacanie wynagrodzenia na raty i z opóźnieniem przyczyniły się do przedwczesnej śmierci Marzenny. Wiadomo jednak, że pan Bogdan uprzykrzył podwładnej ostatnie miesiące i dni jej życia - powiedział Ikonowicz dla Wyborczej.