W 10. odcinku "Kuchennych rewolucji" Magda Gessler wybrała się z wizytą do Elbląga, gdzie mieści się prowadzona przez 41-letnią Beatę restauracja "Czwórka". Jeszcze przed otwarciem lokalu pani Beata zmagała się z poważnymi problemami - dotknął ją lockdown, a wspólnik oraz jego małżonka wycofali się z interesu. Właścicielka restauracji przyznała, że nie ma doświadczenia w prowadzeniu restauracji - dotychczas pracowała ona jako pomoc kuchenna.
Dziś nie tylko zarządza "Czwórką", ale i pracuje w kuchni (wraz z kucharką, Ewą, oraz pomocą kuchenną, Iriną), a gości obsługuje 16-letni syn, bratanica oraz przyjaciółka syna pani Beaty. Klientami restauracji są głównie seniorzy, co było zamysłem właścicielki lokalu, nie ma ich jednak zbyt wielu - za sukces uważa wydanie 15 obiadów w ciągu dnia. Kobieta przyznaje wprost, że dokłada do interesu - lokal generuje comiesięczne straty w wysokości ok. 4 tys. zł. Pani Beata przyznaje, że pieniądze na utrzymanie działalności pochodzą z programu 500+ oraz alimentów, nie ma bowiem innych dochodów.
Prowadzenie lokalu pochłania dużo czasu, którego nie może poświęcić ukochanym dzieciom... Udział w "Kuchennych rewolucjach" jest ostatnią deską ratunku pani Beaty, która chce spełnić swoje marzenia o karmieniu seniorów. Czy Magdzie Gessler uda się pomóc pani Beacie w realizacji tego planu?
"Kuchenne rewolucje" w Elblągu: pierwsze łzy w "Czwórce". Syn właścicielki nie wytrzymuje napięcia
Pierwsze problemy pojawiają się - dosłownie - już przy progu. Brak klimatyzacji sprawia, że w lokalu jest duszno. - Tu jest jak piekło - kwituje Magda Gessler, a właścicielka "Czwórki" przyznaje przed kamerami, że nie stać ją na montaż klimatyzacji. Restauratorka zasiada więc przy drzwiach. Okazuje się, że okna w lokalu nie otwierają się. Kolejnym zaskoczeniem jest brak menu, brak przystawek oraz zaledwie pięciodaniowa karta (dwie zupy i trzy dania główne). Magda Gessler zamawia wszystkie, licząc, że uda jej się trafić na nieoszlifowany diament.
- Jest to bardzo przyzwoity rosołek - ocenia Magda Gessler po spróbowaniu pierwszego z dań. Restauratorka ma jednak pewne zastrzeżenia do zupy grzybowej. Jak wypadły dania główne? Gessler nie jest zachwycona brakiem ziemniaków dodawanych do golonki. Okazuje się, że syn pani Beaty pomylił się, informując restauratorkę, iż są one częścią dania. Gospodyni "Kuchennych rewolucji" ze zdziwieniem przyjmuje również fakt, że szpinakowe kopytka z gulaszem podawane są bez sosu. Krytykuje przesuszoną golonkę, jednak do gustu przypadają jej podawane z nią buraczki.
Zestresowany swoją pomyłką 16-letni syn pani Beaty roni pierwsze łzy. Mama uspokaja nastolatka, radząc, jak wytłumaczyć Magdzie Gessler pomyłkę. Nastolatek przeprasza restauratorkę, która domyśla się jednak, że to on popełnił błąd. Zwraca uwagę na brak chrzanu i musztardy, które powinny być podawane do golonki. Właścicielka "Czwórki" bierze część winy za przesuszoną golonkę na siebie (choć sam jej smak przypadł do gustu Magdzie Gessler). Tymczasem gospodyni "Kuchennych rewolucji" zachwyca się schabowym i krytykuje mniej udaną surówkę. - Koszmarne kopytka - ocenia dodatek do gulaszu. Czy "Czwórka", jej zdaniem, ma potencjał?
- "Czwórka" - pięć dań, dwie zupy, trzy drugie. Jak tu zarobić? - ocenia krytycznie, opuszczając restaurację po degustacji.
Magda Gessler zakasuje rękawy. Czy w "Czwórce" drzemie potencjał?
Drugiego dnia Magda Gessler zaprasza właścicielkę na rozmowę. Pani Beata jest wyraźnie zestresowana. W rozmowie z restauratorką emocje biorą górę i pojawiają się pierwsze łzy. Właścicielka restauracji wyznaje, że ma trzymiesięczne zaległości w czynszu, który wynosi 6 tys. zł miesięcznie. Gessler wprost zauważa, że w letnich miesiącach na gości w "Czwórce" nie ma co liczyć, bowiem siedzenie w dusznym lokalu nie byłoby dla nich przyjemnością. - Nie pomyślałam o tym... Wszystko jest na mojej głowie - mówi pani Beata, przełykając łzy.
Właścicielka restauracji zdaje sobie sprawę z trudnej sytuacji, w jakiej się znalazła. To wywołuje potok łez. Nastoletni syn okazuje wsparcie ukochanej mamie i wyznaje przed kamerami, że liczy, iż "Pani Magda przyniesie tu jakiś cud". Tymczasem Magda Gessler krytykuje składniki, na których pracuje właścicielka "Czwórki".
- Porządek jest idealny - Gessler komplementuje wnętrze lodówki. Prosi o przygotowanie próbnych pierogów, ciast oraz sałatki. Zwraca uwagę na strach, który towarzyszy pani Beacie. Zauważa również, jak silnie związana jest ona z synem, Kubą, który podtrzymuje mamę na duchu.
Pora zakasać rękawy! Prawdziwa rewolucja w "Czwórce"
Magda Gessler, choć nie wszystkie potrawy przypadły jej do gustu, ocenia: - Pierogi są lepsze niż gdziekolwiek indziej. Jest zachwycona sałatką. Jak wypada szarlotka? - Fenomenalna - komplementuje Gessler. Sernik owocowy, choć bez żółtek i z niedoborem skórki cytrynowej, oceniła jako "dobry pomysł". Jest potencjał!
Gospodyni "Kuchennych rewolucji" przedstawia plan działania. "Czwórka" stanie się restauracją, której motywem przewodnim będzie... pomidor. Choć Magda Gessler nie planowała włączać pierogów do menu, jest zachwycona tym, jak smakuje danie przygotowane przez panią Ewę, kucharkę, postanawia zatem, że staną się one przystawką. Do tego sałatka jarzynowa z tuńczykiem, pierogi na półmiskach, a także niespodzianka w postaci dwóch zup pomidorowych - gazpacho oraz zupa na gorąco, z domowym makaronem. Danie główne? Karkówka. Od teraz lokal stanie się barem "Pomidor cud-malina".
Obsługa "Czwórki" odwiedziła inny lokal, który przeszedł rewolucję - "Złote jajo". Właścicielka "Złotego jaja", pani Marta, zaprosiła Kubę, syna pani Beaty, do kilkudniowej współpracy, by ten mógł przyjrzeć się atmosferze panującej w restauracji i nabrać pewności siebie. Pani Beata również usłyszała garść dobrych rad oraz wsparcie od koleżanki z branży.
Przyszła pora na przygotowanie powitalnej kolacji. Pojawiła się też niespodzianka - klimatyzacja! Determinacja mamy zaimponowała Kubie. Magda Gessler przybyła na pomoc kucharkom. Wszystko idzie zgodnie z planem. Tymczasem młodsza część obsługi baru "Pomidor cud-malina" częstuje mieszkańców Elbląga przystawkami. Przechodnie są zachwyceni!
Lokal zmienił się w przytulne, "pomidorowe" miejsce pełne zieleni. Pani Beata jest zachwycona tym, jak wygląda jej restauracja. Pora na powitalną kolację! Dania podbijają serca gości. - Niebo w gębie - zachwalają zaproszeni. Tymczasem właścicielka baru odzyskuje pewność siebie.
- Kolacja bardzo udana, ale metamorfoza Beaty to była moja największa radość - cieszy się Magda Gessler.
"Pomidor cud-malina": czy po rewolucji dalej jest cud, miód i malina?
Po czterech tygodniach gospodyni "Kuchennych rewolucji" wraca do odmienionego lokalu. Czy pani Beacie i jej załodze udało się utrzymać wysoki poziom? Na stół Magdy Gessler trafia sałatka, która wygląda równie dobrze, jak smakuje. Po przystawce pora na zupy.
- Zupełnie inna niż ta, którą ja robiłam. Jest kremem - moja nie była kremem - ale ewidentnie jest bardzo dobra - oceniła pomidorową restauratorka. Karkówka? Wypada pysznie! - Jedna z najlepszych karkówek, jakie jadłam w Polsce - rozpływa się Gessler i prosi uśmiechniętego Kubę, by poprosił mamę, panią Beatę, na rozmowę.
Podczas rozmowy z właścicielką baru "Pomidor cud-malina" restauratorka zauważa, że zupa pomidorowa jest zbyt gęsta i za słodka. Radzi, by trafiało do niej więcej rosołu lub octu. Zachwala jednak pozostałe dania. Ku zdumieniu Gessler okazuje się, że w porze otwarcia przed lokalem ustawiają się kolejki, a obroty wzrosły - według deklaracji pani Beaty - o 1000%! Właścicielce lokalu udało się także spłacić zaległości.
- Chyba zdałaś, nawet na piątkę z plusem. No, może minus za tę pomidorową - ocenia Gessler z uśmiechem. Rewolucja zakończyła się sukcesem!