"Kuchenne rewolucje" zawitały do Krakowa. Magda Gessler została wezwana na pomoc przez Alinę - właścicielkę "Cuda wianki". Kobieta miała dość prowadzenia firmy produkującej rękodzieło i postanowiła otworzyć własną restaurację. Szefowa osobiście zadbała o wystrój lokalu i oryginalne menu, w którym znalazły się steki, zupy kremy, a nawet domowy chleb.
Magda Gessler już od progu była przerażona wyglądem lokalu. Krytykowała wszechobecne sztuczne wianki i kwiaty. Kiedy spróbowała serwowanych w lokalu dań stwierdziła, że smakują jakby były robione z myślą o dzieciach. - Sera nie czuć, jest tak słodkie, jakbym dostała śniadanie dla dziecka w wieku 6 lat. Potwornie mdłe - mówiła Gessler.
Negatywnie na sytuację w lokalu wpływała także córka właścicielki - Danusia. Dziewczyna była wyraźnie rozbawiona wizytą Magdy Gessler i nie przestawała jej pyskować. - Pani Magda nie jest moim ulubionym typem osoby. Jest zbyt sztuczna w zachowaniu - powiedziała.
Wizyta na zapleczu
Magdę Gessler poniosło, kiedy weszła na zaplecze. Było tam dużo zbędnych przedmiotów, przez co panował chaos. - Tu jest po prostu syf, dramat, pier***nik. Nie jest brudno, jest za dużo przedmiotów. Jest burdel - stwierdziła Gessler.
"Kuchenne rewolucje" - czas na zmiany!
Gospodyni "Kuchennych rewolucji" postanowiła zmienić nazwę lokalu na "Kiełbasa i sznurek" i odświeżyć wnętrze. Rewolucji uległo także menu. Od tej pory w restauracji królować miały kiełbasy, schab, bigos i maczanka.
Po miesiącu okazało się, że właścicielka lokalu nie była zadowolona ze zmian przeprowadzonych przez Magdę Gessler. Pani Alina zakwestionowała na Facebooku nową nazwę restauracji, co wyprowadziło gospodynię "Kuchennych rewolucji" z równowagi. - Pani posunęła się za daleko - grzmiała Gessler.
Pomimo kilku rażący wpadek, Gessler dała pani Alinie ogromny kredyt zaufania i rewolucja została przyjęta.
ZOBACZ TAKŻE: Magda Gessler rusza na podbój świata i... zachęca do współpracy!