Tym razem Magda Gessler odwiedziła restaurację "Podzamcze" w niewielkiej miejscowości Sztum pod Malborkiem. Lokal prowadzi Zbyszek, który zainwestował w biznes cały swój majątek, by zapewnić byt swojej rodzinie. Niestety restauracja od samego początku przynosiła straty, co wpłynęło na życie osobiste właściciela, który rozwiódł się z żoną. Zbyszek został sam z nieprzynoszącym dochodów lokalem i córkami, nad którymi prawo do opieki przyznał mu sąd. Po złych doświadczeniach z pracownikami, trudno mu zaufać ludziom na nowo. Co więcej, konflikt właściciela z żoną wywołał lawinę plotek i podejrzeń, co przełożyło się na brak klientów.
- Porwałem się z motyką na księżyc tak naprawdę, otworzyłem tę gastronomię, nie mając pojęcia, w co się ładuję. Moje życie runęło do góry nogami - stwierdził na wizji załamany właściciel. Straciłem dużo pieniędzy, nie ufam ludziom.
- Całe miasto uważa go za tyrana, za jakiegoś mafioso, jego żona źle o nim na mieście mówiła - stwierdziła kucharka Gosia. - Stara załoga ciągnęła szefa na dno. Były kradzieże, towary były wynoszone. Dziwne rzeczy się tu działy - dodała.
Tradycyjnie Magda Gessler zamówiła kilka dań z karty. O ile przystawki mile ją zaskoczyły, o tyle mrożoną karkówkę określiła mianem knurowatej. - Strogonow masakra, jak ktoś jest głodny w wojsku to zje - grzmiała. - To jest takie knurowate, niejadalne, świniowate, a to jest legumina wieprzowa. Szanuję moje zdrowie! - irytowała się Gessler.
Magda Gessler wkroczyła do kuchni i kazała wyrzucić wszystkie mrożone produkty. Zbyszek zaś stwierdził, że mrożonki powinny trafić do pracowników i poprosił ich o zawiezienie jedzenia do domów. Jedna z kucharek była zszokowana zarządzeniem Magdy Gessler i zaczęła ją krytykować.
- To wszystko jest świeże! Ludzie na świecie głodują, a oni każą wyrzucać jedzenie. To grzechem jest wyrzucać, jak można tak wyrzucać! A potem będziemy jedzenia szukać. To jest nie do pomyślenia. Tutaj nikt jej nie pyskuje, najwyraźniej źle zrozumiała nasza gwiazda Madzia! Ja nie mam piętnastu lat i kręconych włosów. - oburzała się.
Znana restauratorka chciała nieco ostudzić bojowy nastrój kucharki i zapytała ją, czy przytuliłaby właściciela. To pytanie przyniosło jednak odwrotny skutek. - Obraziła mnie pani tym słowem, nie będę się więcej wypowiadać - stwierdziła pracowniczka restauracji. Gessler próbowała wytłumaczyć kucharce, że nie miała nic złego na myśli, na co Danusia odpowiedziała jej złośliwie, że pewnie "sama chciałaby pójść z nim do łóżka".
- Chyba pani by chciała pójść z nim do łóżka? - pytała. - Niech pani Magda zmieni temat, bo on mnie nie interesuje. Ja nie jestem złośliwa, może na taką wyglądam. - kucharka nie kryła zdenerwowania.
Po słownych przepychankach z pracownikami, Gessler przedstawiła wszystkim swój plan kuchennych rewolucji. Od tej pory restauracja miała się nazywać "Dom Szum", gdzie będzie można zjeść domową, polską kuchnię. Podczas finałowej kolacji goście byli zachwyceni nowymi smakami i zmienionym wystrojem lokalu. Tradycyjnie po kilku tygodniach Magda Gessler wróciła do zrewolucjonizowanej knajpy, by sprawdzić jak radzi sobie Zbyszek.
- Jaka skomplikowana karta, napracowali się rzemieślnicy polscy nad nią - oceniła po powrocie. Wątrobianka przepyszna, takiej dobrej nie jadłam, krem i kasza gryczana fantastyczne. Sos do bitek za mało doprawiony i nieodparowany, woda jest niepotrzebna do sosu. Ale restauracja jest piękna i czysta!
Zachwyt Gessler podzieliła również kucharka Gosia, która zauważyła przemianę u właściciela: Zbyszek wyraźnie odżył i zaczął ufać ludziom. W lokalu nie było jednak Danusi i nikt nie skomentował jej nieobecności.
Zobacz: Aleksander Kwaśniewski WYZNAJE: Poręczyłem za Morana, ale szczegółów nie pamiętam