Kuchenne rewolucje na Kaszubach: Pozory są, dania brak. Nie polecam tej kuchni!

2016-04-15 12:33

W 9. odcinku Kuchennych rewolucji 13, Magda Gessler udała się na Kaszuby. Jednak tym razem nie udało jej się dokonać trwałych zmian. "Pozory są, dania brak. Nie polecam tej kuchni!" - skomentowała dania, z których niewiele pozostało z oryginalnego przepisu restauratorki, które zaproponowała podczas finałowej kolacji.

Za nami 9. odcinek Kuchennych rewolucji 13. Tym razem Magda Gessler udała się na Kaszuby do Karczmy Sidło w Żukowie. Na pierwszy rzut oka nic nie zapowiadało katastrofy. Gustownie urządzone wnętrze, dobre flaczki... ale czemu nie ma klientów? Właścicielką jest pani Ilona, która otworzyła lokal, by dać wyraz swojej miłości do polskiej kuchni. Początkowo pracował z nią syn, który jednak zwolnił się, gdy nie mógł porozumieć się z matką. W zamian u boku teściowej została jego żona. Jednak załoga lokalu krytycznie ocenia jej zaangażowanie w prowadzenie karczmy.

"Ja nie wiem, co ona tutaj robi. Ma przed sobą laptopa i siedzi tylko na tyłku. A ile jest maili nie przeczytanych! Służbowy telefon ma natomiast syn szefowej, a my nie wiemy nic o rezerwacjach, imprezach."

Jednak to dopiero wierzchołek góry lodowej. Gdy Magda Gessler dowiedziała się, że pani Ilona zażyczyła sobie w karcie carpaccio z dzika, aż zbladła. Ostro ją skrytykowała i wytłumaczyła, że surowym mięsem dzika można zatruć ludzi. Tym samym wstawiła się za kucharzem, który mimo zalecenia szefowej, nie podał dania klientowi.

Jednak miarka się przebrała, gdy Gessler dowiedziała się, że pani Ilona wykorzystuje pracowników. Zatrudnia uczniów szkół gastronomicznych i płaci im miesięcznie 200 złotych, a czasem i mniej. Co ciekawe, po odbyciu pełnego stażu, właściciel za "wykształcenie" czeladnika dostanie... 8 tysięcy!

Aby zjednoczyć ekipę, Magda Gessler zabrała ich do stadniny. Liderem lokalu został Sebastian, który przekonał ognistego rumaka do skoku. Tym samym pokazał, że będzie potrafił zarządzać załogą. Karczma Sidło przeszła metamorfozę kolorystyczną i zmieniła również nazwę na Śle!Dzik. Do karty weszły dania ze specjałami regionu czyli śledzie i dziczyzna.

Zobacz: Filip Chajzer będzie miał nowy program! Kiedy?

Magda Gessler uzgodniła z panią Iloną, że od tej pory jej dzieci nie mają wstępu do lokalu. Wszystko zapowiadało się wspaniale do czasu, gdy właścicielka przed uroczystą kolacją zmieniła menu. Z tego powodu doszło do konfliktu między nią a Sebastianem. Jednak Gessler w porę go zażegała i wytłumaczyła właścicielce, że popełniła błąd.

"Układajmy swoją współpracę dobrze, bo jeśli ja nie będę mieć szacunku u właściciela to i mnie nie będzie szanował żadne pracownik" - tłumaczył Sebastian, czemu się zdenerwował.

Po kilku tygodniach Magda Gessler wróciła do Śle!Dzika, by sprawdzić jak prosperuje lokal po rewolucjach. Jednak to co zastała, pozostawiło wiele do życzenia. Dania były niesmaczne i odstawały od tych, które podano podczas finałowej kolacji. W lokalu znowu pracowały dzieci właścicielki, za to nie było śladu po Sebastianie. Zdaniem pani Ilony mężczyzna niespodziewanie zwolnił się z pracy.

"Pozory są, dania brak. Dzik jest suchy, bez sosu, nie ma kompozycji" - mówiła zdegustowana Gessler.

Gdzie leży prawda? Niestety tym razem rewolucje nie udały się.

"Nie polecam tej kuchni" - powiedziała na zakończenie Gessler

Player otwiera się w nowej karcie przeglądarki

Nasi Partnerzy polecają