W Przasnyszu na Magdę Gessler czekało naprawdę trudne wyzwanie. Na pomoc wezwał ją pan Darek - pilot i właściciel "Imperium". To jego prawdziwe królestwo, bo oprócz restauracji ma też we władaniu hotel i pięć samolotów.
Ale w powietrzu radzi sobie dużo lepiej niż w gastronomicznym interesie - jego restauracja świeci pustkami, a pracownicy są smutni i sfrustrowani. Gessler szybko zorientowała się, gdzie leży problem.
- To prowincjonalne miejsce, to g*** - oceniła po pierwszej wizycie w "Imperium". A po pierwszej rozmowie z pracownicami pana Darka, rozszyfrowała skąd te ich smutne miny - u szefa pilota zarabiają 3 zł za godzinę!
Gessler opadły ręce, bo właściciel choć wezwał ją na pomoc, zbywał wszystkie jej dobre rady. Wtedy restauratorka zagroziła strajkiem! Zrobiło się gorąco i rewolucja wisiała na włosku. Na szczęście pan Darek w końcu dał się przekonać i zaczęły się wielkie zmiany. Jego "Imperium" stało się "Długim wężem", a pracownice zamiast 3 zł dostała 6 zł za godzinę. Humory od razu się poprawiły i w restauracji wreszcie zrobiło się przyjemnie.
Kolacja z tatarem, flaczkami i pieczoną kaczką wyszła znakomicie, a kiedy Magda Gessler po kilku tygodniach wróciła do Długiego węża nie mogła wyjść z zachwytu! - Jest przepysznie! - skwitowała rewolucję.