W kolejnym odcinku "Kuchennych rewolucji" Magda Gessler odwiedziła restaurację "Porto di mare" w Trzebini. Właściciel próbował podawać tam klientom świeże ryby. Doszedł do wniosku, że w mieście nie ma lokalu, w którym można zjeść rybę oceaniczną. Okazało się jednak, że biznes nie wypalił.
Właściciel restauracji ma problem z alkoholem
Właściciel nie ma już z czego dokładać do lokalu. Przez problemy finansowe zaczął mieć problemy z alkoholem, o czym bez skrupułów poinformował Magdę Gessler personel. - Przychodzi, polewa sobie, chodzi z alkoholem między gośćmi - powiedzieli pracownicy.
Właściciel wyparł się tego. - Pan ma problem. Pan jest czerwony jak burak - powiedziała Magda Gessler. Pan Roman w dalszym ciągu wszystkiego się wypierał. - To, co szef wyprawiał, to była masakra. Polewał sobie wódkę, piwo, szedł do siebie - przyznał kelner Kaziu.
Pan Roman nie płaci pracownikom
52-letni Roman nie płaci pracownikom. Mimo że ich stawka jest niska i wynosi 8 złotych, nie dostają oni wypłaty. Co więcej, od kilku miesięcy własciciel nie spłaca kredytu. - Niedługo pana stąd wyrzucą. Rozmawiamy szczerze - powiedziała restauratorka. - Szef powinien być szefem, a nie kalesonami - dodała jedna z pracownic.
Właściciel jednak zrozumiał to, co przekazali mu pracownicy. Postanowił zawalczyć o siebie. Zwłaszcza że przez problemy miał coraz więcej problemów ze zdrowiem. Ciśnienie miał ponad 180!
Menu w "Porto di mare"
Restauratorka miała problem z zamówieniem ryby w lokalu. W menu znalazły się natomiast... naleśniki. Obsługujący Magdę Gessler 18-letni Kaziu popłakał się z nerwów.
Gdy Magda Gessler zaczęła sprawdzać zaplecze, okazało się, że w kuchni... nie ma nic. Na zapleczu była tylko zupa ogórkowa z ryżem. - To jest bida! Ludzie bidę mają w domu, gdy przychodzą do restauracji chcą zjeść coś innego - powiedziała krótko restauratorka.
Restauracja po metamorfozie
"Porto di mare" zamieniło się w bistro Pieczone gołąbki. Rewolucja odniosła sukces! - Jest 10 razy lepiej. Powoli jest z czego płacić, wychodzę na zero - powiedział właściciel Roman. Przyznał jednak, że część załogi odeszła. Zmodyfikowane zostało również menu. - Gołąbki są niedoprawione. Powinien być pieprz, sól, cukier - skomentowała degustację. Kaszanka jednak bardzo smakowała Magdzie Gessler.