Miejscowość Napachanie niedaleko Poznania. Bar "Szybka szama" miał być rajem dla kierowców. Lokal przynosi spore zyski, ale jego wygląd pozostawia wiele do życzenia. Właścicielką restauracji jest 36-letnia Olga - kobieta wszechstronnie uzdolniona. Na początku pracowała w restauracji jako manager, potem uczyła się w kuchni "kręcić pizzę", a nawet pracowała jako kierowca. Gdy poprzedni właściciel zdecydował się zakończyć swoją przygodę z lokalem, Olga ochoczo na to zareagowała i przejęła interes. Niestety, kobieta nie potrafi pogodzić pracy z opieką nad trójką dzieci. Jej pracownicy bardzo na nią narzekają. Olga została oszukana przez byłego partnera. Dziś musi spłacać jego długi. Magda Gessler postawiła ją do pionu i dodała otuchy. Zanim do tego doszło, restauratorka przeżyła w "Szybkiej szamie" prawdziwe piekło!! Na miejscu panował bród i bałagan. Jeszcze przed wejściem do restauracji, Magda Gessler, określiła lokal jako "potwornie prymitywny". Już od progu zapytała właścicielkę, ile zapłaci za wypranie jej rzeczy: - Tu tak śmierdzi, że nie powinnam zostać tu ani minuty. I jeszcze jaka nazwa, to tak, jakby tutaj przychodziły same żule jeść. Magda musiała wyczyścić kanapę, która była okropnie zakurzona. Zrezygnowała z posiłku: - Tu panują warunki, które są niebezpieczne dla mojego życia, mojego ubrania, mojej urody, zapachu moich ciuchów.
W menu było około 100 pozycji. Sama pizza serwowana była w aż 40 wariantach! Jej nazwy były bardzo osobliwe, np. "Pupa świnki" czy "Kac Vegas". Pani Wioletta - kucharka, narzekała na wymysły właścicielki: - Znam tylko numerki, bo nazwy są tak głupie, że nie chcę mi się ich uczyć na pamięć. Niestety posiłki zaproponowane przez obsługę lokalu były niejadalne. Na domiar złego, Gessler odwiedziła piwnicę, w której przechowywane jest jedzenie dla klientów. Na horyzoncie pojawiła się mysz! Magda wybiegła z pomieszczenia z krzykiem: - Aaa myszy!!! I już mnie tu kur** nie ma! Później zwróciła się do właścicielki: - Czy pani sobie robi jaja? Gdzie mnie pani zaprosiła? Do schronu pełnego odłamków brudu i syfu? Pani jest leniwa czy niemądra? Załoga restauracji musiała zarządzić generalne porządki. Integrowała się na curlingu.
Jak poradził sobie lokal po metamorfozie?
Nowy lokal nazywa się "Schadzka przy piecu". Szczyci się kanapką ze śledziem, pizzą z prosciutto, a także słynną wielkopolską gziką. Panuje w nim ciepły i romantyczny klimat. Lokal po rewolucjach zyskał cukierkowy charakter. Po czterech tygodniach Magda wróciła na miejsce. Nie była zadowolona z wykonania gziki, ale uznała, że reszta przepisów wyszła fenomenalnie. Właścicielka niestety nie zapanowała jeszcze nad kuchnią. Nadal gdzieniegdzie panuje w niej bałagan.