Kuchenne rewolucje w Komorowie - podsumowanie odcinka

2016-03-11 12:58

Za nami "Kuchenne rewolucje" w Komorowie. Okazało się, że znana restauratorka odwiedziła miejsce swojego urodzenia. Jednak sentymentalna podróż do czasów dzieciństwa nie przełożyła się na miłą ocenę "Wesołe miasteczko, k*wa, a nie knajpa".

Za nami kolejny odcinek "Kuchennych rewolucji". Tym razem Magda Gessler wybrała się do Komorowa, by pomóc rodzeństwu, które od kilku lat prowadzi karczmę "U Wiencka". Restauratorka przyznała, że ma sentyment do podwarszawskiej miejscowości, ponieważ tu się urodziła.

- Komorów to miejsce, gdzie się urodziłam - ogłosiła już na wstępie. - Pierwszy raz jem tu gdzie indziej niż u swoich dziadków - dodała.

Jednak po przekroczeniu progu restauracji dobry humor ją opuścił. Na wstępie nie spodobał jej się góralski wystrój lokalu. Jeszcze gorzej zrobiło się, gdy podano jej zamówione potrawy. Słodka golonka, wodniste pierogi, tłuste ziemniaki tego było już za wiele.

- Wesołe miasteczko, k*wa, a nie knajpa - oceniła. - K*wa, k*wa, ja pie*dolę, k*wa - wypłynęło z jej ust. - Komorów zawsze mi się kojarzył ze smacznym jedzeniem. Jestem zła, że można komuś tak źle dać jeść i jeszcze kazać za to zapłacić. D*pa - wyjaśniła Gessler swoje stanowisko.

Okazało się, że właściciele nie mają pojęcia o prowadzeniu restauracji i praktycznie nie spędzają w niej czasu. Zaproponowała im zatem pracę u podstaw. I tak zaprosiła ich do innej restauracji, gdzie uczyli się zmywania i nie marnowania produktów. Po takiej lekcji przyszedł czas na rewolucję. Dotychczasowa świecąca pustkami karczma "U Wiencka" miała się zmienić w amerykańską restaurację - "Uncle Michael", w której królować będą sałatka Cezar i zupa z łososia.

Restauratorka przyznała, że była to jedna z trudniejszych rewolucji. Na szczęście właściciele w porę się obudzili i stanęli na wysokości zadania. Finałowa kolacja zakończyła się sukcesem i salą pełną gości.

- Nie da się ukryć, że była to jedna z trudniejszych rewolucji. Zespół przemiły, ale wy nie potraficie na nim grać - mówiła do właścicieli. - Naprawdę ciężko się napracowałam, jestem zmęczona jak rzadko. Takiego cyrku dawno nie widziałam - przyznała Gessler.

Zobacz: Brodzik szczerze o Wilczaku: Nie wiem, czy to facet na całe życie

Player otwiera się w nowej karcie przeglądarki

Nasi Partnerzy polecają