"Kuchenne rewolucje" w Kępnie. W "Kulinarnej Warszawce" domowo, choć nie z lokalnych produktów
W 14., ostatnim odcinku najnowszego sezonu "Kuchennych rewolucji" Magda Gessler odwiedza Kępno, gdzie mieści się lokal "Kulinarna Warszawka". Jego właścicielką jest pani Elżbieta, która posiada 20-letnie doświadczenie w gastronomii (dotąd pracowała ona w cudzych restauracjach). 1,5 roku temu udało jej się spełnić marzenie o otworzeniu własnego lokalu, jednak "Kulinarna Warszawka" położona przy ulicy Warszawskiej w kilkunastotysięcznym Kępnie, mieście o średniowiecznych korzeniach, nie radzi sobie tak, jak by tego chciała.
Koszt prowadzenia restauracji to ok. 15 tys. zł miesięcznie. Pani Elżbieta jest "królową promocji" i wyszukuje najlepsze okazje, by kupić towar po niższej cenie, jednak by zarobić na utrzymanie lokalu, musi się sporo napracować. Serwowane w "Kulinarnej Warszawce" obiady, choć domowe, nie powstają z lokalnych produktów, choć właścicielka lokalu jest świadoma, że mogłaby to zmienić. Chce jednak, by to Magda Gessler pomogła jej opracować receptę na sukces. Oj, czujemy, że za to, skąd pochodzą składniki, panią Elżbietę czekają srogie baty!
Właścicielce restauracji pomagają: siostra Karolina, która obsługuje klientów, oraz Ewa i Justyna - pomoce kuchenne. - Tutaj nie ma nikogo, kto miałby podstawowe pojęcie o tym, co należałoby robić, żeby to dobrze prosperowała - wyznaje przed kamerami 39-letnia Justyna. Właścicielka "Kulinarnej Warszawki" twierdzi, że w pełni odpowiada za smak potraw serwowanych w lokalu. Jak sobie z tym radzi? Przekonajmy się!
Magda Gessler odwiedza "Kulinarną Warszawkę". Czy domowe obiady z Kępna przypadną jej do gustu?
Magda Gessler po raz pierwszy przestępuje próg "Kulinarnej Warszawki". Z miejsca zaskakuje ją fakt, że w lokalu panuje "samoobsługa", a zatem musi podejść do baru, by poznać menu. Ostatecznie gospodyni "Kuchennych rewolucji" stawia na klasykę - zamawia rosół i schabowego. W oczekiwaniu na zamówienie przechadza się po lokalu. Jej oczom ukazuje się ściana z "oczopląsem palmowym".
- Czysto nie jest, kąty brudne. Z telewizora kapie tłuszcz. Ogólnie jest tu ohydnie - krytycznie komentuje wnętrze kępińskiego lokalu. Zdecydowanie nie jest to dobre pierwsze wrażenie... Czy "Kulinarna Warszawka" wybroni się smakiem?
Do stołu Magdy Gessler podany zostaje rosół, który, jak zauważa restauratorka, jest wyjątkowo żółty. Kelnerka nie potrafi wyjaśnić przyczyny. - Może troszkę za długo na tym gazie był - stwierdziła zaś pani Elżbieta i przekonywała, że w jej smak bardziej wpisuje się rosół gotowany przez... 15-20 minut. W zupie wylądowała również przyprawa, której być nie powinno. - Nie jemy rosołu, bo nam jelita zgniją - oznajmia z rozczarowaniem gospodyni "Kuchennych rewolucji". Następnie jej oczom ukazuje się kotlet schabowy. - Komuno, wróć - zdumiewa się Gessler. Panierka? - Jak kluski - ocenia. - Jeszcze nie widziałam takiego schabowego - mówi, pokazując grubość panierki. Dania nie ratują ani ziemniaki, ani surówka oceniona jako "woda z cukrem i octem".
- Nie będę tego próbować, bo jest to nieapetyczne, ohydne, wymemłane i wymoczone. I oszukane - grzmi Magda Gessler, oddając talerz. Zwraca uwagę na fakt, że panierka do kotleta schabowego waży tyle, co samo mięso. Następnie rzuca nie tylko talerzem, ale i znajdującymi się na stole ozdobami.
- To jest oszukaństwo okropne. Dosyć tego i ja wychodzę. Przykro mi bardzo, ale to nie jest do zaakceptowania. Oszustwo! W takich prostych daniach tak oszukiwać biednych ludzi? Chamstwo! - krytykowała Gessler, pospiesznie wstając od stolika i zabierając swoje rzeczy.
Restauratorka prędko opuściła "Kulinarną Warszawkę". Zaczęło się niewesoło...
- Dawno nie było tak, że na widok i zapach jedzenia musiałam wiać. I jeszcze cuchnę - mówiła gospodyni "Kuchennych rewolucji" po wyjściu z lokalu.
"Kulinarna Warszawka" w "Kuchennych rewolucjach". Magda Gessler oburzona: "To jest wstyd!"
Kolejnego dnia Magda Gessler ponownie pojawia się w "Kulinarnej Warszawce". Restauratorka martwi się, czy ma do czynienia z wyrachowaniem, czy brakiem świadomości pani Elżbiety. Właścicielka lokalu również jest pełna obaw - martwi ją, co będzie dalej.
Gospodyni "Kuchennych rewolucji" zaprasza właścicielkę lokalu na rozmowę. Pani Elżbieta opowiada o swoim doświadczeniu i restauracji, która - jak deklaruje, jest spełnieniem jej marzeń. - Gorzej nie jadłam dawno - Magda Gessler wylewa na nią kubeł zimnej wody. Właścicielka "Kulinarnej Warszawki" przyjmuje krytykę dotyczącą rosołu i tłumaczy, że "akurat tu jej tak wyszło", jednak restauratorka nie daje za wygraną. - Wszędzie ci tak wychodzi - oburza się i ponownie krytykuje schabowego. W odpowiedzi pani Elżbieta (z 20-letnim doświadczeniem w gastronomii) stwierdza, że nie wie, jak rozbija się kotleta, na co Gessler łapie się za głowę... W końcu jednak odzyskuje równowagę i tłumaczy, jak powinien wyglądać kotlet. - Na co dzień mamy chrupiącą, fajną panierkę - zarzeka się przed kamerami właścicielka "Kulinarnej Warszawki".
Pora na sprawdzenie, co kryje się na zapleczu restauracji. Oj, kryje... Gospodyni "Kuchennych rewolucji" skrobie nożem podłogę - fugi są aż czarne od brudu.
- Co my mamy gadać? Jest brudno jak cholera. Wszędzie, wszędzie, kąty, wszystkie kąty - tu też - jest brudno. Tam się nie sprzątało ile lat? Odkąd pani tu przyszła - Magda Gessler traci cierpliwość, a gdy właścicielka próbuje się tłumaczyć, spogląda na nią z poirytowaniem. - Niech pani przestanie, pani Elu, bo to jest wstyd - irytuje się.
Właścicielka lokalu wdaje się w dyskusję z Magdą Gessler. - Mnie takie coś denerwuje, no bo, kurczę... - mówi pani Elżbieta.
- Mnie też denerwuje. Też panią denerwuje, że ja wykrywam, że pani ma smołę pod przyrządami kuchennymi i pani tego nie rozmontowywuje, żeby to wyczyścić? To wszystko jest syf - krytykuje gospodyni "Kuchennych rewolucji". - Co to jest dla pani syf? Tam, gdzie łażą robaki, są muchy i zakładają swoje gniazda? To jest syf? - burzy się.
Gospodyni "Kuchennych rewolucji" ucina konfrontację, nakazując, by w "Kulinarnej Warszawce" nastał porządek, a następnie ponownie opuszcza lokal.
- Pani Magda zawsze musi mieć rację i koniec. No niefajnie robi, bardzo niefajnie. Mam wrażenie, że nie wiedziała, czego się czepić, to się akurat uczepiła tego, że jest... Dla mnie to nie jest syf - ze łzami w oczach kwituje pani Elżbieta. Rozgoryczona właścicielka lokalu stwierdza: - No, więc trochę też jakiegoś ludzkiego podejścia do człowieka, a nie "Syf! Syf! Syf!". Nic innego nie słyszę, tylko: "Syf".
Kryzys w "Kuchennych rewolucjach" został zażegnany? Czas zacząć zmiany
Obsługa z dumą oznajmia, że lokal został wysprzątany. Magda Gessler przychodzi, by skontrolować czystość w "Kulinarnej Warszawce". Co zastaje? Jak się okazuje, jest już zdecydowanie lepiej. - Chociaż tyle - wzdycha restauratorka.
Pora na rozmowę o przebiegu "Kuchennych rewolucji" w Kępnie. Magda Gessler ma prosty pomysł na restaurację. Zanim jednak zdążyła go przedstawić, właścicielka lokalu ponownie wdała się w dyskusję - by wziąć w obronę zespół, wzięła na siebie winę za dotychczasowe niepowodzenia i brak klientów.
- Dobra, pani Magdo, zjadła pani schaba, niezbyt pani zasmakował i na tym pani cały czas się opiera. Nie jadła pani innych naszych dań - zwraca się do gospodyni "Kuchennych rewolucji". Magda Gessler jest wyraźnie zaskoczona tym, co właśnie usłyszała.
- Pani sobie jaja ze mnie robi? - odpowiada. - To nie był tylko schab, jeszcze rosół był do tego. To jest podstawa. Jak ktoś nie umie robić rosołu, to nie umie nic.
Pani Elżbieta z milczeniem przyjmuje ten cios, a Magda Gessler przystępuje do przedstawienia pomysłu na rewolucję w "Kulinarnej Warszawce" oraz powitalną kolację. Od teraz lokal nazwany będzie "Sztuka na raz!". Plan ten podoba się właścicielce. Teraz restauratorka przystępuje do tłumaczenia podstaw - instruuje obsługę, jak przygotować rosół. Następnie kucharki przystępują do szkolenia pod okiem specjalistek - uczą się, jak przygotować rogaliki.
Pora na remont lokalu - w barze "Sztuka na raz!" praca wre. Jedna z kucharek zachorowała, zastępuje ją zatem córka pani Elżbiety. Właścicielka w końcu przekonała się do rosołu według przepisu Magdy Gessler, a restauratorka zdaje się być zadowolona z tego, jak przebiega przygotowanie powitalnej kolacji. Nikt nie próżnuje - cały zespół dopracowuje potrawy, które mają zachwycić gości.
Pierwsze opinie o barze "Sztuka na raz!". Jak udały się "Kuchenne rewolucje"?
"Kulinarna Warszawka" na dobre zmieniła się w bar "Sztuka na raz!". W końcu przychodzi pora na powitalną kolację. Goście są pozytywnie zaskoczeni zarówno wystrojem lokalu, jak i serwowanymi w nim daniami. Czy lokal po "Kuchennych rewolucjach" utrzyma poziom? Pani Elżbieta jest pełna nadziei, którą zaraża obsługę.
Po czterech tygodniach od powitalnej kolacji Magda Gessler ponownie przestępuje próg baru. Tu zaszły pewne zmiany - zamiast tablicy jest karta menu z prawdziwego zdarzenia oraz obsługa kelnerska. Okazuje się jednak, że w karcie dań brakuje pasty z pstrąga, która na co dzień nie jest podawana w barze "Sztuka na raz!". Rozczarowana Magda Gessler próbuje przystawki, oceniając: - Trochę słona, ale okej.
Po chwili na jej stoliku ląduje rosół. Ten, na szczęście, zdał egzamin. Następnie gospodyni "Kuchennych rewolucji" próbuje dania głównego. Nieco krzywi się po skosztowaniu sosu cebulowego - ten oceniła jako "za słodki". Udało się jednak dobrze przygotować ziemniaki i mięso. Pora na rozmowę Magdy Gessler z panią Elą. Jak restauratorka ocenia rosół? - Bardzo udany - komplementuje. Podpowiada także, jak udoskonalić sosy. Radzi również, by kanapki z pastą rybną były bezpłatnym starterem dla gości baru "Sztuka na raz!".
- Dzisiejszy werdykt pani Magdy mnie zaskoczył niesamowicie. Powiem szczerze, że nie myślałam, że to przejdziemy - mówiła pani Elżbieta. - Teraz możemy śmiało się chwalić, że pani Magda poleca naszą restaurację - opowiadała przed kamerami, a przy Magdzie Gessler popłakała się ze wzruszenia. Obiecała, że nie spocznie na laurach i będzie dalej pracować na sukces baru.
- Tutaj można zjeść prawdziwy, smaczny, domowy obiad. I to jest sztuka - podsumowała gospodyni "Kuchennych rewolucji". Jak widać, mimo kryzysów udało się sprawić, by w Kępnie powstała prawdziwa sztuka - i to nie na raz!