"Kuchenne rewolucje" w Babicach pod Oświęcimiem to kolejne miejsce, które odwiedziła Magda Gessler. O pomoc do gwiazdy TVN zgłosili się Katarzyna i Adam - właściciele lokalu o nazwie Marysieńka. Ich problemem jest brak klientów i związany z tym brak pieniędzy. Adam zdradził, że jak zarabiają 2,5 tys. miesięcznie to jest dobrze. Właścicielka jest idealistką - marzy o tym, aby na jedzenie w jej lokalu stać było nawet tych najbiedniejszych. Magda Gessler po przekroczeniu progu powiedziała "Ja pier***". Restauratorce nie spodobał się wystrój, zapach stęchlizny, twarde mięso, kot wałęsający się po lokalu...
- Okropnie brzydkie miejsce. Takie resztki wszystkiego po wszystkich. Takie pomyje po czyimś wnętrzu - stwierdziła na samym początku.
To co spodobało się Magdzie Gessler, to smak swojskich produktów takich jak ogórki kiszone, smalec, kapusta kiszona, kurki. To przekonało gwiazdę TVN do zaangażowania się uratowanie Marysieńki. I choć jedzenie było dobre, to szybko okazało się, że problem tkwił w czymś innym...
Dramat w Kuchennych rewolucjach
Magda Gessler starym zwyczajem poprosiła właścicieli na szczerą rozmowę. Restauratorka ma niesamowity dar wyciągania z ludzi największych bolączek. Tak było i tym razem. W trakcie rozmowy z właścicielami Marysieński okazało się, że Katarzyna, przez 17 lat była żoną pijaka, który na dodatek ją bił i maltretował psychicznie.
- Dałaś się tak maltretować? - zapytała zdziwiona restauratorka
- W pewnym momencie lekarz mi powiedział, że żyję ze zwierzęciem - wyznała pani Katarzyna, która dodała, że po 5 latach związku chciała odejść, ale wtedy zaszła w ciążę i postanowiła zostać.
- Jak to jest, że te kobiety przyjmują jednak na ciało takich mężczyzn? - zapytała retorycznie Gessler
- Nie mam pojęcia - odpowiedziała Katarzyna.
W toku rozmowy okazało się, że również Adam ma za sobą ciężkie doświadczenia. Jego była żona, po prostu go nie kochała i dawała mu to wyraźnie do zrozumienia.
Sernik krakowski według Magdy Gessler
- Ona nie chciała ze mną być. Ona ze mną była, bo wpadła - wytłumaczył. - Ona mi się podobała jako kobieta, ale ja byłem dla niej za prostym człowiekiem i ona dawała mi to do zrozumienia.
Dalsza relacja pana Adama była jeszcze bardziej przerażająca. Sytuacja mężczyzny w dniu rozstania była naprawdę ciężka. Pan Adam mógł by posłużyć za modelowy przykład osoby, która została "puszczona z torbami"
- Wyszedłem z domu z reklamówką jednorazową podstawowych rzeczy. Maszynka do golenia, szczoteczka, bandaż, slipy na przebranie. Miałem złoty sześćdziesiąt w kieszeni, to było dziewięć dni po wypłacie i cały debet na koncie wykorzystany - opisywał dramatyczny dzień pan Adam.
Magda Gessler doceniła w tym miejscu przede wszystkim wrażliwość i uczciwość Adama i Kasi. Zakasała rękawy i pomogła im w uratowaniu lokalu. Marysieńka zmieniła nazwę na Zajazd babski. Restauracja miała odtąd wyglądać jak stary przedwojenny dom, z wiodącymi kolorami złotym i bladoróżowym. Kolacja, na której królował karp, okazała się wielkim sukcesem.
- Dziękujemy pani Madzi za danie nam wiary w siebie, za to, że pani tutaj jest - powiedział poruszony właściciel.
- To miejsce ma zadatki na bardzo dobra restaurację, pod warunkiem, że właścicielka opanuje swoje emocje - wyznała Gessler.