"Bar Tarchomin" był restauracyjnym bohaterem kolejnego odcinka programu "Kuchenne rewolucje". Właściciele - Kasia i Adrian otowrzyli restaurację z pomocą wspólników. Jednak po jakimś czasie zostali tylko we dwoje. Od tamtej pory, para, zmaga się z długami. Właścicielka musiała zaciągnąć kredyt na opłacenie rachunków i pensji pracowników. Oprócz tego, para spodziewa się dziecka, więc wydatków wcale nie będzie mniej.
Zobacz także: Magda Gessler nabija się z rodziców pobierających 500 plus! [ZDJĘCIA]
Owoce morza to coś, o czym właściciele marzyli w swojej karcie dań. Gdy Magda Gessler złożyła pierwsze zamówienie - były to właśnie krewetki i bruschetta. - Da się zjeść (...) ale nie wiadomo skąd - oceniła restauratorka. Z kolei morski przysmak bardzo przypadł smakoszce do gustu. Po pierwszym "sprawdzianie" przyszła pora na rozmowę z Kasią. Gessler, zarzuciła jej, że ma świeżo powiększone usta, przez co nie rozumie co mówi do niej właścicielka. Te słowa krytyki doprowadziły ją do łez: - Nie rozumiem, co mówisz... To przez to, że niedawno zrobiłaś usta! Ja cię nie słyszę, bo jestem trochę przygłucha, a ty masz za duże usta. Wszystko wychodzi nie tak! - czytamy słowa Gessler na stornie Plejada.pl. Kolejnym zarzutem były drogie zakupy, które Kasia bardzo lubi: - Masz zakupomanię - oceniła restauratorka.
Zobacz także: Gessler wygrała w sądzie. Chodzi o "Kuchenne rewolucje" w znanym kurorcie
Mimo brudu w kuchni i problemów Adriana i jego ukochanej, Gessler zaproponowała właścicielom liczne zmiany. Zamiast "Bar Tarchomin" - "Viva Ibiza". Tortilla i owoce morza to coś, co zagościło w nowym menu. Prowadząca zapowiedziała, że ma być to miejsce czyste i ekologiczne. Tak też się stało. Po kilku tygodniach od rewolucji, przyszedł czas powrotu do odświeżonej restauracji. Właściciele postarali się żeby wszystko było dopięte na ostatni guzik.