Kuchenne rewolucje: Wygląda to jak stołówka szkolna, każde krzesło inne, bar jak kibel

2017-04-07 12:34

Tym razem Magda Gessler musiała się zmierzyć z zaniedbanym lokalem i przeraźliwie brudną kuchnią. Jednak to nie jedyne wyzwanie, które na nią czekało. Zobacz, co jeszcze wydarzyło się w Kuchennych rewolucjach.

Tym razem Magda Gessler pojechała do Odolanowa, gdzie od siedmiu lat Ania wraz z mężem prowadzi zajazd "U Stefana". Od dwóch lat właścicielka stara się, by lokal, który ostatnimi czasy stał się pijalnia piwa, znowu był pełen zadowolonych gości, którzy przyjeżdżają na smaczne posiłki. Ania jest zwolenniczką przygotowywania dań ze świeżych składników, a nie mrożonych, co mogliśmy zaobserwować w większości odcinków programu. Jednak z racji tego, że kobieta zajmuje się zarówno gotowaniem, obsługą klientów, jak i robieniem zaopatrzenia, trudno jej realizować postanowienie.

- Mamie by się przydał odpoczynek i spokój - wyznała 14-letnia córka właścicieli, która już teraz pomaga mamie po szkole w kuchni i na sali.

Zanim Gessler wybrała dania z menu zauważyła, że cały lokal jest potwornie brudny. Wszędzie panował bałagan, a elementy wystroju dosłownie się lepiły. - Wygląda to jak stołówka szkolna, każde krzesło inne, bar jak kibel... - zaczęła wypunktowywać błędy Gessler. - Obraz nędzy i rozpaczy. Krzesełko miało być białe. Nie udało się. Zróbcie tu porządek, bo ja tu nie wejdę zjeść! - groziła.

Okazało się, że brudno było nawet w kuchni. Tego restauratorka nie zamierzała tolerować. - Ty dajesz jeść ludziom! To jest kuchnia, którą ja bym zamknęła!

Magdzie Gessler nie spodobała się również postawa męża właścicielki. - On z tego korzysta jak pasożyt. W was nadzieja zamarła. Ania, ty się czujesz jak jedyna odpowiedzialna. A czemu nie on? Wszystko na nią zwalasz! Ja widzę, że ona nie ma sił! - diagnozowała.

Jej słowa ewidentnie zrobiły wrażenie na małżonkach. Po kuchennej metamorfozie dawny zajazd "U Stefana" zmienił się w "Karpiówkę". W menu pojawiły się dania z hodowanego w okolicy karpia. Dzięki rewolucji w restauracji, odżyło również małżeństwo właścicieli, którzy teraz mają więcej czasu dla siebie.

Tradycyjnie po kilku tygodniach Magda Gessler wróciła, by sprawdzić jak sobie radzi Ania. To co zastała przeszło jej najśmielsze oczekiwania. Wszystko pyszne i świeże. - Mogę was spokojnie mianować ambasadą karpiowego smaku! - podsumowała.

Zobacz: Mateusz Gessler: Jedzenie jest formą miłości

Player otwiera się w nowej karcie przeglądarki

Nasi Partnerzy polecają