W Małej Wsi, niedaleko Grójca znajduje się piękny XVIII-wieczny pałac otoczony malowniczym ogrodem pełnym róż. Przed laty kręcono tu zdjęcia do filmów takich filmów jak „Trędowata”, ”Pułkownik Kwiatkowski” czy „Nad Niemnem”. To właśnie tutaj w połowie czerwca rolnicy, którzy zgłosili się do 5. edycji programu „Rolnik szuka żony” po raz pierwszy spotkali się z osobami, które odpowiedziały na ich ogłoszenie.
Rekordowa edycja
Przygotowania do nowej edycji programu rozpoczęły się już w listopadzie. W tym roku na wizytówki dziesięciu rolników, które zostały wyemitowane w Wielkanoc w TVP 1, odpowiedziała rekordowa liczba osób. Przyszło ponad 1500 zgłoszeń. Jesienią zobaczymy jednak jedynie pięciu z nich - tych którzy dostali najwięcej listów. - Każdy z nich jest inny – przyznaje prowadząca Marta Manowska. - Oni trochę się jeszcze chowają, ale powoli już z nich wypływa taka radość wewnętrzna z tego, że zgłosili się do tego programu, że to zrobili i się otworzyli.
Po przeczytaniu wszystkich listów każdy z bohaterów programu mógł wybrać dziesięć osób, które chciałby poznać bliżej. - Napisałam zupełnie spontanicznie – mówi jedna z pań zaproszonych do programu. - Myślę, że to jest fajna przygoda, która się może więcej nie powtórzyć - dodaje.
Na miejscu czekał już na gości czerwony dywan oraz prowadząca, która miała przedstawić ich oczekującym z niecierpliwością rolnikom. Nie obyło się jednak bez niespodzianek. Prowadząca zdradziła, że już na początku rolnicy ją zaskoczyli:
Zawsze jest tak, że kiedy nasze panie podchodzą, ja je witam i dziękuje za odwagę, za to, że przyjechały, i dopiero wtedy zapraszam naszych bohaterów, jednak w tym roku wywinęli mi numer. Chyba nie potrafili się powściągnąć i po prostu zeszli do swoich wybranek. Musiałam ich stamtąd wyciągać, bo pewnie by już zostali. Oni po prostu już nie mogli się doczekać momentu, w którym znajdą się wśród nich.
Pierwsze wybory
Dla uczestników był to jednak dopiero początek wielkich emocji. Mieli trzy dni, aby jak najlepiej poznać wszystkie kandydatki i dokonać właściwego wyboru. Pierwsze randki miały miejsce tuż po ceremonii powitania. Rolnicy mogli pierwszy raz spotkać się z kobietami, które znali dotąd jedynie ze zdjęć i krótko z nimi porozmawiać. Każda z pań cierpliwie czekała na swoją kolej. - Na pewno jest jakiś stres, ale myślę, że uśmiech wszystko załagodzi – zdradza jedna z uczestniczek w oczekiwaniu na spotkanie. - Stawiam na naturalność oraz szczerość względem rolnika, którego spotkam i mam nadzieję, że on będzie w stosunku do mnie taki sam – dodaje inna.
Po pierwszych randkach rolnicy musieli podjąć decyzję, z kim chcieliby kontynuować znajomość. Z wybranymi przez siebie kandydatkami mogli spotkać się ponownie, spędzając czas na rozmaitych aktywnościach, pamiętając, że tylko trzy z nich mogą zaprosić do siebie na wieś.
Miłość w świetle kamer
Podczas wizyty u rolników uczestnikom towarzyszą kamery. – Będziemy pracować od końca czerwca do połowy sierpnia – zapowiada kierownik produkcji Marek Władyka. - Staramy się, żeby ekipa była jak najmniejsza ze względu na komfort naszych uczestników, bo to jest program typowo dokumentalny. My nie inscenizujemy żadnych zdarzeń, nie reżyserujemy tego. Oczywiście potem z tego, co uda się nagrać wybieramy pewne rzeczy, bo wiadomo, że nie możemy pokazać wszystkiego, ale jest to oparte na tym, co uczestnicy sami zrobią.
Rąbka tajemnicy uchyliła także Magda Widelska, która odpowiedzialna jest na planie programu za scenografię:
- Podczas wizyty pań w gospodarstwach rolników, ekipa praktycznie nie ingeruje w poczynania uczestników programu. Może jedynie służyć pomocą, np. przy organizacji randek. Staramy się im pomóc zorganizować takie rzeczy. Reżyser może zasugerować, gdzie mogłaby się odbyć fajna randka, np. przy ognisku czy wieczorem nad stawem. My zajmujemy się tylko i wyłącznie tym, żeby zorganizować pewne elementy, na przykład takie, których może nie być w domu u naszych bohaterów, ale to, co dzieje się później, jest już tylko i wyłącznie w rękach naszych bohaterów.
Szansa na ślub
Program pomógł już wielu samotnym rolnikom znaleźć miłość. Dzięki niemu już trzy pary stanęły na ślubnym kobiercu, a na świat przyszło czworo dzieci. Twórcy programu liczą, że na tym nie koniec i podkreślają, że ten program jest przede wszystkim o miłości i poszukiwaniu drugiej połowy,a jego uczrstnicy zgodnie twoerdzą, że zmienił ich życie, a przede wszystkim podejście do stosunków damsko-męskich. Marta Manowska liczy, że w nowej edycji uda się połączyć kolejne pary:
Mam bardzo dobre przeczucia, bo czuję bardzo dużo szczerości, prawdy, naturalności i bardzo dużo dobrych intencji, a to jest najważniejsze. Co roku, przy każdej edycji marzę o tym, żeby w programie znalazły się osoby, które bardzo poważnie do tego podchodzą, które do programu pzrywidoła potrzeba odnalezienia drugiej osoby. I mam takie poczucie, że w tym roku to są właśnie takie osoby.