„Pan Wołodyjowski” był pierwszą częścią „Trylogii”, którą reżyser przeniósł na ekran. Choć od jej premiery minęło już pół wieku, przygody dzielnego pułkownika przyciągają kolejne pokolenia widzów. Nazywany był „małym rycerzem”, ze względu na niepozorną posturę, jednak uczestnicząc w kolejnych krwawych wojnach, które trawiły Rzeczpospolitą w XVII w., dowodził niezwykłej odwagi. Film ukazuje historię miłości Wołodyjowskiego i pięknej Basi Jeziorkowskiej (Magdalena Zawadzka) oraz ich przygody rozgrywające się w okresie wojen z Turcją.
Hoffman w roli głównego bohatera widział Tadeusza Łomnickiego, uważanego przez wielu za jednego z największych aktorów XX wieku. Ten jednak długo się przed tym wzbraniał. Nie tylko dlatego, że wolał grać w teatrze niż prze kamerą. Wiedział, że rola ulubionego bohatera Polaków wiązała się z ogromną presją. Usprawiedliwiał się więc złym stanem zdrowia, ale uparty reżyser postanowił zwołać konsylium lekarskie, które potwierdziło, że aktor jest zdrów jak ryba. Ostatecznie aktor więc przystał na propozycję. Prze prawie rok trenował jazdę konną i szermierkę, sam wykonywał w filmie wszystkie sceny kaskaderskie. Schudł wtedy ok. 10 kg.
Film miał stać się największą superprodukcją lat. 60. Kosztował 40 milionów złotych, co no owe czasy stanowiło niebotyczną sumę. Specjalnie na potrzeby filmu na wzgórzu zamkowym w Chęcinach powstała makieta przedstawiająca zamku w Kamieńcu Podolskim, gdzie rozgrywała się jedna z bitew. Była to największa dekoracja w historii polskiego kina. W scenach batalistycznych brało udział nawet kilka tysięcy statystów.
Emisja w TV:
Pan Wołodyjowski cz. 1
środa 08.45 TVP 1
Pan Wołodyjowski cz. 2
środa 10.15 TVP 1