Jak się okazuje, nie spędza mu to snu z jego powiek. Bowiem na jego córkę od dawna łożą Zenek (51 l.) i Danusia (52 l.). Martyniukowie bardzo się starali, aby mała Laura (1,5 r.) nigdy nie zaznała biedy. Żonę gwiazdora bardzo zabolały roszczenia finansowe synowej.
Czytaj także: Martyniuk już rozwiedziony
– Traktowałam ją jak córkę, bo nie mam córki, a chciałam mieć. A ona teraz tak bardzo brzydko mi się odpłaca. Szkoda dziecka, bo dziecko to jest jej karta przetargowa… Wózek Cybexa za 12 tys. zł kupiłam, wszystko, na zaręczyny dałam pierścionek swój ponadstuletni, pamiątkę, nie wiem, czy ona go odda? – zastanawia się rozżalona Danuta i dalej wylicza: – Wnuczce co miesiąc przesyłam pieniądze. Jak nie dwa, to trzy tysiące. Kupuję jej prezenty… Widuję wnuczkę, mąż niedawno był, jak jechał na koncert, zawiózł prezenty. Tylko Danielowi utrudniają… Daniel utrzymuje córkę. Wysłał 10 tys. On nie pracuje, więc ja wysyłałam i mąż wysyłał. Wszystko mamy udokumentowane. I jeszcze takich alimentów chcą, od kogo oni alimentów chcą? Od Zenka!
Zdradziła również, że dwa lata temu była przeciwna urządzaniu hucznego wesela młodym, którzy nie dogadywali się od samego początku, a do bycia razem zmusiła ich ciąża.
Polecamy również: Daniel Martyniuk wystroił się na rozwód jak na wesele!
– Sama salę przy nich odwołałam na wesele, bo nie chciałam tego wesela, ale usłyszałam: „ma być wesele”, bo to ze wsi i ma być wesele. Bo co ludzie na wiosce powiedzą – opowiadała przed sądem.
– Miałyśmy dobry kontakt, ale jak zobaczyłam, co to za ziółko jest.... Po tych alimentach. Przecież mogli przyjść do nas, się dogadać. Po co te rozwody. Przed Bogiem i tak nikt się nie rozwodzi, chyba że jakieś tam rozwody kościelne. My zawsze byliśmy chętni do pomocy! Ja sama wysyłałam pieniądze, chociaż już nie byli razem… Jeszcze na obiad chcieli do nas przyjechać – podsumowuje Danuta.