Basia Kurdej-Szatan w zeszłym roku wywołała istną burzę w sieci. Wszystko za sprawą wpisu na Instagramie, w którym w wulgarny sposób krytykowała zachowanie Straży Granicznej na granicy polsko-białoruskiej. Za te słowa czekały ją poważne konsekwencje. Przede wszystkim straciła pracę w serialu "M jak miłość". Na jakiś czas zniknęła też z mediów społecznościowych. Cała sytuacja bardzo odbiła się na jej samopoczuciu. Aktorka nie zamierzała się jednak poddać. Powoli zaczęła wracać na salony, a nawet podjęła się nowych wyzwań zawodowych.
W rozmowie z Żurnalistą, Basia wyznała, że borykała się z problemami zawodowymi i prywatnymi, ale ma też na koncie dobre rzeczy, które ją spotkały. Jakiś czas temu nagrała program, który prowadzi, a jego emisja będzie za kilka miesięcy. Przyznała również, że dostała propozycję prowadzenia "Dzień Dobry TVN". Nie zdecydowała się jednak jej przyjąć.
- Po tym, jak prowadziłam różne programy w TVP, bardzo mocno ludzie kojarzyli mnie jako prowadzącą. A ja bardzo to kocham. Pokochałam prowadzenie, ale jednak skończyłam studia aktorskie i naprawdę najbardziej się spełniam tak wewnętrznie, artystycznie, kiedy jestem na scenie, kiedy gram - tłumaczy Kurdej-Szatan.
Aktorka wyjaśnia, że czuje się artystką, a prowadzenie, szczególnie śniadaniówek, zostawia prezenterom i dziennikarzom.
- Co innego poprowadzić jakiś koncert albo program artystyczny, tak jak np. "Voice", który był mi bliski tematycznie, a co innego program śniadaniowy, który dotyka wielu, wielu tematów. Do tego są już stricte prowadzący, dziennikarze, a ja jednak czuję się i chcę być artystką - dodała.