- Krótko przed świętami zadebiutuje nowy program „Restauracja z gwiazdami”, w którym połączysz siły ze swoją mamą. Na czym ten format będzie polegać?
- To jest program, w którym wydobywamy z gwiazd i ich świątecznych domów to, co najlepsze, i co najcenniejsze. Pojawią się tutaj osoby, które są widzom świetnie znane. Ich ulubione świąteczne potrawy będziemy wspólnie gotować dla naszych restauracyjnych gości. Będzie to więc dla gwiazd okazja, by choć na jeden wieczór moc spełnić marzenie o własnym lokalu. Oprócz gotowania, zajmą się też one częstowaniem gości czy podawaniem do stołu, więc dla większości z nich to z pewnością zupełnie nowe doświadczenie.
- I ty, i twoja mama, jesteście znane ze swoich kulinarnych talentów, rzadko jednak widzowie mogą zobaczyć was razem w akcji. Jak wam się ze sobą pracuje?
- Myślę, że dość łatwo udaje nam się dogadywać, bo jednak mamy bardzo podobne poczucie smaku. W końcu przez całe dzieciństwo jadłam to, co mama gotowała. To źródło jest więc wspólne. Jeśli chodzi o mnie, to uznaję autorytet starszyzny, chociaż oczywiście mam też swoje zdanie! Jasne, że jest też tutaj jakiegoś rodzaju starcie różnych temperamentów, ale najważniejsze jest to, że bardzo lubimy razem gotować. Tak rzadko mamy taką okazję, że staramy się tym po prostu cieszyć. Zawsze też jesteśmy ciekawe, co ta druga strona wymyśli.
- Z bratem, Tadeuszem, który także pojawi się zresztą w programie, równie łatwo jest ci się dogadać w kuchni?
- Mam wrażenie, że udaje nam się razem dość dobrze dopełniać. Każde z nas ma rzeczy, które lubi robić, nie mamy więc problemu z podziałem obowiązków, bo jest to u nas szybkie i wręcz automatyczne. Tak też jest w święta - wszyscy mamy tutaj swoje pole do popisu. Taką pewnego rodzaju kropką nad „i” jest u nas doprawianie. Zwykle, co do wykończenia dania, naprawdę się zgadzamy. Lubimy się pytać siebie wzajemnie o zdanie i bardzo je szanujemy, trudno więc powiedzieć, żebyśmy byli w kuchni autorytarni. U nas to jest przede wszystkim praca zespołowa.
- W „Restauracji z gwiazdami” będziecie wspólnie wprowadzać widzów w świąteczny nastrój. Jak święta wyglądają w waszym domu?
- Na pewno są bardzo bogate. Mama zawsze dokłada starań, żeby takie były. Sama jest mocno barokowa i święta również takie są. Co ciekawe, dopiero niedawno uświadomiłam sobie coś, dzięki czemu patrzę na nie trochę inaczej. Długo nie zdawałam sobie sprawy, jak wiele u nas w gotowaniu było wpływów z poszczególnych krajów, w których mama bywała czy mieszkała. Zawsze mi się wydawało, że ta nasza świąteczna kolacja jest bardzo tradycyjna i typowa, choć pewnie wynikało to z tego, że po prostu nie miałam zbyt wielu okazji, by przyjrzeć się wigilijnym tradycjom w innych domach. Dość późno uświadomiłam więc sobie, że to, co dotąd uznawałam za całkowicie tradycyjne i standardowe, w rzeczywistości nie koniecznie takie jest. Sporo można u nas znaleźć wpływów choćby hiszpańskich, niemieckich, bułgarskich czy portugalskich. Nie jest to kwestia samych potraw, bo te, co do zasady, są rzeczywiście tradycyjne, ale widać te wpływy choćby w sposobie przyrządzania samych potraw czy doprawiania ich.
- Jakich w takim razie dań nie może zabraknąć na twoim świątecznym stole?
- Dla mnie pozycja obowiązkowa to na pewno śledź pod szubą, czyli sałatka śledziowa przekładana burakami, jajkiem, tartym jabłkiem tartym, do której niektórzy dodają jeszcze marchewkę, choć ja akurat z niej rezygnuję. Musi też być karp w galarecie mocno aromatyzowanej goździkami i rodzynkami, faszerowany karpiem z chałką namoczoną w śmietance z płatkami prażonych migdałów. Jeśli chodzi o słodkości to wprowadziłam tradycję jedzenia kutii, której wcześniej u nas nie było. Jest również oczywiście makowiec, zawsze też pojawia się placek drożdżowy. Do tego sernik i koniecznie piernik - czekoladowy, z dużą ilością powideł, bardzo lepki, mokry i ciężki.
- Znana jesteś z tego, że na co dzień lubisz stawiać na nowoczesność i nie boisz się eksperymentować. Czy to się przekłada także na twoje podejście do świątecznych tradycji?
- Wychodzę z założenia, że gdy na co dzień tej nowoczesności jest tak dużo, to fajnie jest w święta zrobić sobie od niej przerwę. Mam takie poczucie, że dzięki temu, że obchodzimy je tradycyjnie, możemy sobie przypomnieć, jak to było, gdy byliśmy dziećmi i trochę się w ten sposób przenieść w ten świat świat sprzed lat. Pewnie też zresztą dlatego te bożonarodzeniowe tradycje chcemy przekazywać naszym dzieciom.
Emisja w TV:
"Restauracja w gwiazdami" 19 i 20 grudnia w TVN