Całe przedsięwzięcie odbyło się w ostatnim mieszkaniu Andrycz w al. Róż w Warszawie. Wciąż pełno tam oryginalnych mebli i pamiątek po zmarłej w 2014 r. artystce. Jak dowiedział się "Super Express" sesję w strojach proponowano również zawodowym modelkom, ale żadna nie miała tak smukłej talii i jak Nina Andrycz. Idealną kandydatką, na której stroje legendarnej aktorki leżały jak ulał okazała się gwiazda "Klanu". Laura Łącz kobieta z klasą obdarzona niezwykłą urodą i talentem oraz fantastyczną figurą.
– Sesja miała być wykonana w sukniach z lat młodości tej wybitnej aktorki. Wszystkie modelki były albo za wysokie, albo za chude i żadna nie prezentowała się w nich odpowiednio. Natomiast okazało się, że ja mam taką samą figurę jak Nina Andrycz, gdy zaczynała swoją karierę jako premierowa – opowiada nam Laura Łącz.
– To były jej suknie prywatne z czasów bankietów u Mao Zedonga czy Stalina. Pozowałam w autentycznych wnętrzach, co nadało tej sesji niepowtarzalnego klimatu, i rzeczywiście mogłam poczuć się jak wyjęta z poprzedniej epoki – zdradza artystka.