– Ludzie traktują mnie jak zawodową wędkarkę, co jest bzdurą zupełną. Poza tymi zawodami, które mają charakter symboliczny w ogóle nie jeżdżę na ryby. Wcześniej jeździłam nad rzekę najpierw z ojcem, a później z mężem, którzy kochali chodzić po lesie i łowić ryby. Teraz jak ich nie ma, skończyło się moje obcowanie z naturą – opowiada nam gwiazda serialu „Klan”.
W tym roku pani Laura była tak zajęta wszelkimi sprawami organizacyjnymi, że nie miała czasu, by zarzucić wędkę, ale wyznaczyła sobie przedstawiciela, którym był syn artystki Andrzej. Na imprezie na Ranczu pod bocianem jedynak aktorki łowił w towarzystwie swojej dziewczyny.