LEA swój pseudonim zaczerpnęła z fascynacji Włochami. Oznacza on silną kobietę, która nigdy się nie poddaje i nie boi się życia.
- Z doborem pseudonimu pomogła mi siostra, która siedemnaście lat mieszkała we Włoszech. LEA to imię oznaczające silną osobowość, kobietę - lwicę, która zawsze walczy do końca. Ja też staram się nigdy nie poddawać, więc myślę, że do mnie pasuje - opowiada „Super Expressowi” piosenkarka.
Muzyka w jej życiu od samego początku odgrywa ważna rolę. Do kariery przygotowywała się jednak stopniowo. Teraz jest gotowa, by podbijać rynek muzyki pop.
- Muzyka towarzyszy mi od dziecka. Zawsze była moją pasją. Jako nastolatka nauczyłam się grać na gitarze i zaczęłam śpiewać. Teraz kontynuuję naukę gry na pianinie. Długo jednak poszukiwałam właściwej drogi, żeby dotrzeć do szerszej publiczności. Zawsze marzyłam o ambitnym projekcie muzycznym. Myślę, że teraz przyszedł czas kiedy mogę w pełni rozwinąć skrzydła. Postanowiłam sprawdzić się w stylu pop. Mam nadzieję, że jako LEA zainteresuję i zatrzymam przy sobie odbiorców na dłużej - mówi Agata.
„Koniec miłości” to wyśpiewana przez Leę smutna historia miłosna do muzyki i słów Arkadiusza Jasionowicza.
- Zależało mi, żeby piosenka miała jakiś przekaz. Ponadto koniec jednej miłości może dać początek następnej, być może właśnie tej właściwej - tłumaczy LEA.
Gwiazda nie próżnuje. Choć minęło zaledwie kilka dni od premiery klipu „Koniec miłości” już myśli o nowościach dla swoich fanów.
- Mam wiele pomysłów na siebie i swoją twórczość. Nawiązałam współpracę ze zdolnymi muzykami i już pracujemy nad kolejnymi utworami. Chcę jednak zrobić krok do przodu. Następny kawałek będzie albo całkowicie w wersji anglojęzycznej albo częściowo po angielsku i częściowo po polsku - zdradza Lea.
Utwór jak dowiedział się „Super Express” utwór artystki pochwalił sam Rob Thomas, znany, m.in. ze światowego hitu „Lonely No More”, z którym Lea od pewnego czasu koresponduje.
Koniecznie posłuchajcie piosenki „Koniec miłości” i zostawiajcie swoje opinie pod klipem artystki.