- Było tam malutkie studio, w którym temperatura pod lampami sięgała 60 stopni. Człowiek się topił - wspomina. Dodaje, że popularność przyszła później. - Na początku ludzie nie rozpoznawali mnie, ale teraz często się zdarza, że zaczepią na ulicy, powiedzą coś miłego.
Ordon zagrał w blisko 100 filmach, znamy go m.in. z takich obrazów, jak "Żona dla Australijczyka" czy "Jak rozpętałem drugą wojnę światową". Wkrótce na ekrany wejdzie film z jego udziałem "Listy do M".