Stanisław Janicki swoją żonę poznał 30 lat temu na Wydziale Radia i Telewizji Uniwersytetu Śląskiego w Katowicach. - Prowadziłem zajęcia jako wykładowca, Elżbieta - absolwentka filologii polskiej i filmoznawstwa, właśnie podjęła tam pracę. Nawiązała się między nami nić sympatii. Ela była ładną, inteligentną, słowem atrakcyjną dziewczyną, ja też byłem jako taki, ale absolutnie żadnego związku nie było - wyznał dziennikarz w rozmowie z magazynem "Dobry Tydzień".
Oboje byli wtedy jednak w związkach małżeńskich. Prowadzący "W starym kinie" był żonaty z Ewą, z którą miał syna. W 2011 roku został wdowce po jej tragicznej śmierci. - Moja żona Ewa była ciężko chora. Opiekowałam się nią. Robiłem wszystko, by przetrwała. Większość czasu spędzałem w szpitalach - wspomniał dawne lata Janicki.
Znajomość z Elżbietą odświeżył w 2014 roku. - Wybierałem się na koncert do Filharmonii Śląskiej. Nie chciałem iść sam. I nagle pomyślałem: Zaraz, chwila, przecież w Katowicach jest Ela. Zadzwoniłem, zapytałem, czy nie wybrałaby się ze mną. Zgodziła się. Potem poszliśmy na kolację - zdradził. - Dokonałem dobrego wyboru i resztę życia spędzę z właściwym człowiekiem. Powinienem na kolanach, ze świeczką iść do Częstochowy, by podziękować za to Opatrzności - podsumowuje Janicki.
Ślub pary odbył się 25 sierpnia w Bielsku-Białej w klimatycznych wnętrzach zamku Sułkowskich. - Rozumiemy się, kochamy, szanujemy. Dobrze nam jest ze sobą, sprawdziliśmy to. Dlaczego więc miałbym tej kobiety nie poślubić i nie spędzić z nią reszty życia? Może to kwestia tradycyjnego wychowania, ale dla nas ma znaczenie, abyśmy zalegalizowali nasz związek - powiedział "Dobremu Tygodniowi" Stanisław Janicki.