Jak wykazała sekcja zwłok, Michael Jackson był nafaszerowany mieszanką niebezpiecznych leków, które rzekomo miały mu pomóc w walce z bezsennością i depresją. Murray przyznał się, że tuż przed śmiercią artysty, podał mu profanol, silny lek znieczulający.
Patrz też: Wyjmą Jacksona z grobu?
Choć od śmierci Jacksona minęło już ponad 7 miesięcy, lekarz nie usłyszał zarzutów. W ubiegłym tygodniu - jak podaje CNN - Murray przyjechał do Los Angeles, aby tam na nie czekać. Adwokat lekarza oświadczył, że jego klient jest gotowy oddać się w ręce policji i odpowiedzieć na wszelkie zarzuty.
Pytanie tylko, jak długo to jeszcze potrwa?