Nie brakuje osób, które uważają, że złamał tajemnicę lekarską. Lekarz ma jednak inne zdanie.
- To nie ma nic wspólnego z łamaniem tajemnicy lekarskiej. Nie wyjawiłem przebiegu choroby. Pani Ania trafiła do nas ze względu na silny zespół bólowy. Daliśmy sobie z nim radę. Byłem przy niej nie tylko wtedy gdy się uśmiechała, ale też kiedy było jej naprawdę źle. Ten typ raka zawsze bardzo boli. To naturalny przebieg tej choroby - tłumaczy dr hab. Dariusz Zadrożny z Centrum Onkologii w Gdańsku w rozmowie z Gazeta.pl.
Zobacz też: Lekarz Ani PRZYBYLSKIEJ szczerze o jej WALCE z chorobą: Wyła z bólu. Chciała jeszcze mieć dzieci
- Pani Przybylska bardzo dbała o prywatność i ode mnie żadna informacja nie wyszła. Chodziło mi o to, że 35-letnia kobieta, która jest zdolna do urodzenia dzieci, nie może mieć co roku tomografii komputerowej. Każda dawka promieniowania nie jest niczym dobrym i może źle wpłynąć na potencjalną ciążę. Jeśli z kontekstu wyszło na to, że planowała mieć dzieci, to musiałem się źle wyrazić. Nie o to mi chodziło. To efekt mówienia na żywo – dodaje.
ZAPISZ SIĘ: Codziennie wiadomości Super Expressu na e-mail